Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 29 marca 2011

Zakamarki

urzędu gminy przeczesane. Pani P. nie ma, jak wiadomo, a Pan z Dołu wyszedł. Czyli po staremu. Warunki zabudowy tak jakby chyba są, ale w sumie ich nie ma. Prawda jest taka, że pewnego dnia je dostaniemy...i dawno już przestało nas to emocjonować. Wszak mamy co robić i bez nich.

Natomiast w zakamarkach pod urzędem można natknąć się na pokaźne piły łańcuchowe sprzedawane przez pokaźne kobiety. Potrzebujemy jednej. Piły oczywiście, nie kobiety. Ale te Panie chyba nie wystawiają faktur VAT.

Nie da się ukryć, że najbardziej interesują nas zakamarki własne numeru osiem.
Zdjęcia z archiwum (czyli sprzed trzech dni) - mroczna aura zniknęła wraz z pierwszym widzianym w tym roku bocianem.




6 komentarzy:

  1. bocian (choć jeden) to już coś!
    (nie to co słoń ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Takich odkryć w zakamarkach czeka Was jeszcze zapewne mnóstwo. Trochę zazdrościmy.

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na razie widziałam jednego żurawia (o ile to żuraw, głowy nie dam uciąć!). Bociany mnie omijają, ale ja je znajdę (prędzej czy później)!

    Ps. Klamka - taka sama jak kufer!

    OdpowiedzUsuń
  4. Klameczkę odczyścić z farby i będzie cacko, ale czym to potraktować, żeby łatwiej zeszło? Pamiętam takie wałki z wzorkiem do odciskania na malowanej ścianie, i szablony w winogrona lub kwiatki do odcinania wzorków od białego sufitu. A bociany jakoś nas omijają, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. dzisiaj pani P. pewnie już w pracy;)
    u nas w chałupie były wałki-ale rozpadały się w rękach...

    OdpowiedzUsuń