Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 29 września 2009

Oświadczyliśmy

(na piśmie)wolę nabycia nieruchomości.
W najbliższy poniedziałek znowu jedziemy do Jeleniej. Tym razem chyba pociągiem. (Stasiek nie był zachwycony tkwieniem w foteliku, choć w swej dobroduszności przespał część trasy.) Mamy podpisać wiążącą umowę warunkową. Wczoraj nie pojawił się jeden ze spadkobierców, posiadający prawa do domu, więc żadne zobowiązania nie mogły zostać zawarte. (Na szczęście jednak sprawy spadkowe zostały ustalone już przed sądem. Zyskujemy w ten sposób kilka miesięcy, a czas dla stanu domu ma znaczenie zasadnicze)
Na nieszczęście po podpisaniu umowy warunkowej należy wystosować pismo z pytaniem do Agencji Nieruchomości Rolnych. To podobno czysta formalność,ale Agencja musi pisemnie zawiadomić, że nie skorzysta z prawa pierwokupu. Nieszczęście polega na tym, że do podpisania umowy przeniesienia praw od przyszłego poniedziałku może minąć nawet sześć tygodni. Jakiekolwiek prace będzie można zacząć w połowie listopada, a dach należało naprawić minionej wiosny...

czwartek, 24 września 2009

Nie zwlekamy


Po burzliwych weekendowych dyskusjach, poprzedzonych piątkowymi oględzinami domu, umówiliśmy się z pośrednikiem P. na poniedziałek. Chcemy podpisać umowę przedwstępną, zanim zdążymy zwątpić w sens przedsięwzięcia i nim skalkulujemy rzeczywiste jego koszty, które mogą zwalić nas z nóg. Póki co z nadzieją wpatrujemy się w zrobione podczas zeszłotygodniowego rekonesansu zdjęcia, które jedynie w nikłym stopniu oddają urok tego miejsca.

czwartek, 17 września 2009

Kłopotnica

Przeszukujemy Sieć.
Udało nam się znaleźć kilka kolejnych zdjęć domu. Wygląda na to, że pochodzi on z początku XIX wieku (wynika to z dokumentu o przestrzenny zagospodarowaniu terenu gminy). Może da się go wpisać do rejestru zabytków? Dałoby to szanse na dotacje - nadal nie wiemy, skąd pozyskamy środki na remont, a każde spojrzenie na fotografie domu utwierdza nas w przekonaniu, że na uzupełnieniach i wymianach upłynie nam kilka dobrych lat (o ile znajdziemy na ulicy trochę pieniędzy, w przeciwny razie będzie to lat kilkanaście).
Czytamy też o zmaganiach mieszkańców z kamieniołomem. Chyba powinno nas to zniechęcić. Hałas dochodzący z wyrobiska i ciężarówki z urobkiem mknące przez wieś niewątpliwie nie należą do walorów turystycznych. Liczymy jednak na szybkie wyczerpanie się złóż, rekultywację terenu i cud w gminie i powiecie... Trudno też znaleźć aktualne informacje z linii frontu. Ostatnie pochodzą sprzed dwóch lat.
Żyjemy więc nadzieją, że przez dwa lata sporo się zmieniło i już jutro jedziemy zakochać się w domu nr 8.

wtorek, 15 września 2009

Jedziemy!

Od tygodnia, może dwóch, gorączkowo poszukujemy funduszy na realizację planu. A plan jest taki: podnieść z ruiny dom, który prócz oczywistej funkcji azylu dla nas, będzie nim (miejmy nadzieję) także dla naszych gości.
Cóż począć - sprzedajemy samochód , wynajmujemy nasze mieszkanie, rozprawiamy się z pewną finansową zaszłością, bierzemy kredyt i widok z okna na Kamieniecki Grzbiet jest nasz!
W piątek spotykamy się z pośrednikiem P. w Jeleniej.
Zobaczymy trzy domy,choć właściwie jesteśmy zdecydowani na ten w Kłopotnicy. Oby rokował jakieś nadzieje...