Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 29 września 2015

O nadmiarze i niedoborze.

Z poprzednią ekipą przerobiliśmy nadmiar. Nadmiar ludzi, nadmiar materiałów, nadmierny pośpiech.
(Nie)obecna od razu zapowiedziała, że cierpi na niedobór czasu związany z nadmiarem zleceń. Wczoraj okazało się, że borykać jej się przyszło także z niedoborem pracowników (poszukuje nowych) i z tego tytułu...jakby to ująć, żadnego wieńca nie będzie.
No cóż. Mamy parter z tarasem na piętrze. Kanalizację z połowicznie istniejącego domu do nieistniejącego szamba, ocalone jedno duże drzewo i widok. I czas, czas. (Wszak nie ma tego złego...)

środa, 23 września 2015

Przełom.

Przełom (nareszcie, bo trochę po terminie) nastąpił.
Po krótkim pobycie w warunkach, jak widać, iście sanatoryjnych*, planujemy zajęcie się wieńcem, zwrócenie TOITOIa i uczczenie zakończenia tegorocznego sezonu budowlanego. Musimy tylko znaleźć trzy wolne sekundy na kontakt z wykonawcą...


*Żeby nie było - przekąs dotyczy wyłącznie tego, co w Wojewódzkim Centrum Szpitalnym
Kotliny Jeleniogórskiej dają do przekąszenia. Reszty naprawdę czepić się nie można.

środa, 16 września 2015

Nasz mały Ciechocinek.

Jakiś czas temu znaleźliśmy ludzi, którzy wyciągają Oldboja ku górze.
Powolutku.
Najpierw wzięli się za taras. Szalunek który wykonali, szczególnie podczas pielęgnowania betonu (czyt. lania wody), przywodzi nam na myśl tężnie w Ciechocinku.


Obecnie czekamy na jeden mały, acz zasadniczy, życiowy przełom, by po jego nastąpieniu zająć się laniem wieńca.
W międzyczasie Potomek stał się uczniem szkoły o wszystko mówiącym imieniu Osadników Ziemi Mirskiej.
Jednym słowem - na brak zajęć nie narzekamy.