W wyborach poszło, jak poszło. Średnio. Stołek obroniony. Za to naszej opcji w Radzie nieco (o jednego człowieka) więcej, niż nienaszej. (Nie jest więc tak źle, jak mogło by się wydawać.)
No cóż - nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba zakasać rękawy i ...chociażby znów zagłosować.
Tym razem w sprawie odnowienia połączeń kolejowych
Mirsk-Jindřichovice pod Smrkem
i
Gryfów-Świeradów
Klikajcie i głosujcie!
Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.
Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.
środa, 19 listopada 2014
piątek, 14 listopada 2014
Polska powiatowa.
Poprzednie wybory zastały nas jako świeżuteńkich przyjezdnych, wstępnie tylko ogarniających lokalne frakcje i atrakcje. Tym razem, po czasie, wielu kandydatów znamy (i lubimy) osobiście. Mamy pouczcie mocy sprawczej. Uważamy, że nadszedł czas na zmiany, chociaż jakiś mirski użytkownik czerwonej pomadki niekoniecznie się z nami zgadza.
Na chwilę przed zapadnięciem ciszy wyborczej w Mirsku aż huczy. Do drzwi puka ktoś z ulotką i kampanią negatywną (grzecznie przytakujemy, choć obrzuca inwektywami tych bliższych nam światopoglądowo).
Po plakatach w sklepowych witrynach można wywnioskować, kto z drobnych i tych mniej drobnych mirskich przedsiębiorców jest z "naszej" opcji.
Na każdym rogu (a przynajmniej pod przedszkolem) poszukuje się wyborczego numeru zawieszonego jakiś czas temu pisma "Izery"(będącego w korespondencyjnej opozycji do "Wieści Mirska").
Polska powiatowa jest najfajniejsza.
Wczoraj Ł., z okazji urodzin, otrzymał życzenia ujawnienia bloga.
No to macie, Nasi Drodzy. I nie zapomnijcie zagłosować!
Subskrybuj:
Posty (Atom)