Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 20 listopada 2017

Ostatnia niedziela.

To była ostatnia niedziela |(przynajmniej w tym roku) z rusztowaniem.
Pożegnamy je z nieukrywaną radością.
Uregulujemy należności, posprzątamy ułomne dachówki rozmieszczone mniej-więcej wszędzie po zachodniej stronie domu (wschodnia dawno jest już ogarnięta), będzie pozamiatane!


Dostaliśmy wycenę okien (do udźwignięcia), przyjdzie teraz czas na pomiary, pewnie coś będzie trzeba podmurować, bo dobre (a raczej bardzo złe) 30 cm pozostawione przez jedną z ekip na parapet mieści się raczej kategoriach słabego żartu wywołanego ogólnym niechciejstem, niż błyskotliwą zapobiegliwością.
(Moglibyśmy się zastanawiać, czemuż daliśmy sobie wkręcić te centymetry, ale to generuje nastrój utrudniający podążanie na przód, więc staramy się nie popadać w takie refleksje.)

A dzisiaj? Dzisiaj będziemy świętować zakończenie prac nad dachem!











sobota, 11 listopada 2017

11 listopada - Święto Dachówki.

Skoro o 8:30 do drzwi zapukał kontroler propan-butanu ("Czytał pan ogłoszenie? Nie, no ale było, to jestem."), nie będzie chyba grzechem udanie się przy święcie do Rakowic po brakujące pół tysiączka dachówek.
Trzymamy kciuki, żeby tam czekały, w miarę proste, niezbyt zlasowane, oczyszczone z zaprawy. Od tego, czy uda się je dzisiaj zdobyć, zależy, czy męczony od lipca dach będziemy mogli w nadchodzącym tygodniu uznać za z grubsza zakończony.

Dlaczego  (aż!, aż! - a nie "tylko") "z grubsza"? Jakoś tak jest, że na budowie (przynajmniej naszej) nic nie jest skończone ostatecznie za pierwszym podejściem, mimo przewidywań, umów, planów i rozmów. Jak można temu zaradzić? Wyłącznie przechodząc na budowlany zen i szklankę do połowy pełną - przetestowaliśmy to na sobie, presja niczego nie rozwiązuje, gna natomiast człowieka w kierunku kozetki psychoanalityka, z której nie może skorzystać, bo wszystko się wydało na szkło wodne i klej do rynien.
No.
---
11 listpada - później
Dachówka zdobyta. Do oczyszczenia...