Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Na dobry początek.

Prace postępują. Nie tylko nasze. Nr 7 wygląda na dzień dzisiejszy tak:



W naszym obejściu natomiast miła niespodzianka:



Działo się też na zewnątrz:













I wewnątrz:





Poza tym we wsi trwają prace nad systemem irygacyjnym. (Dokładniej rzecz ujmując - wylewanie szosy nad rowami.) Ciekawe, czy zniesie to nasze zawieszenie?



Dziś pożegnaliśmy na dworcu w Jeleniej delegację taniej siły roboczej. Czuliśmy się jak tubylcy, machając "Kamieńczykowi" odjeżdżającemu z A.(zwaną przez część z nas mamą, a przez jeszcze innych babcią) na pokładzie.
Czekamy na kolejne posiłki. Jutro dowiemy się, czy skarbówka w swej łaskawości pozwoli nam przekroczyć siedmiodniowy termin na korektę zeznania...Jeśli tak, już w piątek z radością powitamy A.!

P.s.Kogoś skusiły nasze kable. Szkoda tylko, że skoro już je pociął, to ich ze sobą nie zabrał, a jedynie pozostawił dyndające tu i ówdzie. Kupiliśmy nowe kłódki. Od jutra szukamy mieszkania w bliższej lub dalszej okolicy. Mrzonki na temat budów i remontów na odległość przechodzą do historii. Dziękujemy koneserowi kiepskich alukabli za pomoc w podjęciu decyzji!

czwartek, 22 kwietnia 2010

Na horyzoncie - mała stabilizacja.

Do piątku powinniśmy dostać projekt koncepcyjny.
A w sobotę wio. Poznań-Leszno-Wschowa-Głogów-Polkowice-Bory Dolnośląskie-Bolesławiec-Lwówek-Pasiecznik-Grudza-Kłopotnica. Uf.

Nie popełnimy już lizakowego błędu. Bo choć lizak skutecznie przekonuje Potomka (zaczynającego się niecierpliwić gdzieś w okolicach Bolesławca) o konieczności dalszego podróżowania, nie przekonuje jego mamy, która wraz ze wspomnianym konsumentem lizaka (z powodu wysokiego stopnia lepkości) nadaje się tylko do wytarzania w, widocznych zza samochodowych szyb, resztkach śniegu tkwiącego na górskich szczytach.

Poszukujemy dolnośląskiej pracy, dolnośląskiego mieszkania oraz stabilizacji wewnętrznego przekonania, że trzeba się przeprowadzić. Na szczęście kartony nadal zagracają nasze obecne środowisko domowe, więc pakowania będzie mniej.