Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 29 maja 2018

To uczucie...



...kiedy człowiek widzi już w świetle rury pierwszą kroplę wody, która ma za kilka dni popłynąć z kranu i zastąpić wiadra, węże i butelki, a następnie spogląda w (szczęśliwie pozostawioną w ziemi) dziurę i widzi, że spod domu wypływa woda, która powinna doń wpływać, jest tak bardzo naturalne, jeżeli chodzi o (nie)budowanie, że już prawie nie wyprowadziło nas z równowagi.
Węże, wiadra i butelki nie są tak złe, jak brak wody, cieszymy się więc co rusz wybiegając z naszego Domu Bez Klamek (bo tak w tej chwili się prezentuje) by napełnić jakiś pojemnik u źródła.





Po serii bardzo zimnych nocy nastąpiła sporo spóźniona dostawa kominka, doskwierało nam więc już tylko nadmierne ciepło podczas jego testowania.

Mamy na czym ugotować i w ogóle.
A jutro skończymy się (a dokładniej rzecz ujmując - swój dobytek) przeprowadzać.

Także ten, HIP, HIP, HURRA!
Po prawie dziewięciu latach numer 8 przyjął nas pod swój dach!