Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Czasami człowiek musi.

Czasami człowiek musi.Wyjść z domu musi. A nawet wyjechać. Szczególnie, jeżeli mieszka w kotlinie, zasnutej o tej porze roku taką ilością plastikowego dymu, że strach wietrzyć lokal. A że czasem słońce, czasem deszcz, to czasem góry (szarża modrzewiowym trawersem, kto był, ten wie, kto nie był, niech żałuje), a czasem uciechy gastronomiczne.
Tak, tak, nadal życie towarzyskie bezapelacyjnie wygrywa z (nie)budową.


(Tak naprawdę, to ci ludzie na zdjęciu bardzo, bardzo ciężko pracują, a nie, że tam jakieś śmichy-chichy!)

środa, 8 stycznia 2014

Wykrakaliśmy.

Ostatni zeszłoroczny post kończył się informacją o potencjalnej towarzyskości stycznia. Krakanie idzie nam doskonale. Sylwestra co prawda spędziliśmy w domowym zaciszu, ale na tym odosobnienie się skończyło.
Długi weekend zaowocował (kolejnym) zdobyciem Sępiej (tudzież Gajowej), w poznańsko-kolskim, a jakże, towarzystwie. Ledwie pomachaliśmy M. i P. na do widzenia, a już (znów) siedzieliśmy za stołem  w G., u P. i M. Tydzień nie zdążył się dobrze zacząć, a my tymczasem, na herbatkę (oczywiście), w Czarnej, prawie na komisariacie. Karnawał jak się patrzy. Strach pomyśleć, że to dopiero początek.

A tak w ogóle, to Niektórzy mają ładny widok.




sobota, 4 stycznia 2014

Spójrzmy prawdzie w oczy, czyli dlaczego niebudowa szła nam tak niesprawnie?

Przedwczorajsza wizyta w W., u M., zmusiła nas do przyznania (po - jakby nie patrzeć - latach), że czasami, kiedy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o znajomych. Jeżeli poza umiejętnością zapewnienia nam niewypowiedzianie miłego spędzania czasu dają jeszcze dobrze zjeść - sukces (towarzyski) murowany.
Nieustająco kogoś odwiedzamy. Albo ktoś odwiedza nas. Jak, pytamy się, jak w takich warunkach budować? Albo chociaż - niebudować? Są przecież rzeczy ważne i ważniejsze. Moglibśmy wszak wywalić w ponoworoczny wieczór gruz z piętra (zalega tam już ze dwa lata), ale gra w pięć sekund w wybornym towarzystwie rodziny S. ... sami rozumiecie. Wybór jest oczywisty.