Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 4 stycznia 2014

Spójrzmy prawdzie w oczy, czyli dlaczego niebudowa szła nam tak niesprawnie?

Przedwczorajsza wizyta w W., u M., zmusiła nas do przyznania (po - jakby nie patrzeć - latach), że czasami, kiedy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o znajomych. Jeżeli poza umiejętnością zapewnienia nam niewypowiedzianie miłego spędzania czasu dają jeszcze dobrze zjeść - sukces (towarzyski) murowany.
Nieustająco kogoś odwiedzamy. Albo ktoś odwiedza nas. Jak, pytamy się, jak w takich warunkach budować? Albo chociaż - niebudować? Są przecież rzeczy ważne i ważniejsze. Moglibśmy wszak wywalić w ponoworoczny wieczór gruz z piętra (zalega tam już ze dwa lata), ale gra w pięć sekund w wybornym towarzystwie rodziny S. ... sami rozumiecie. Wybór jest oczywisty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz