Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 27 marca 2011

Nieoczekiwane spotkanie z Marią Czubaszek, czyli rzecz o pojawianiu się i znikaniu.

[Uwaga, ilustracje wyłącznie dla osób o mocnych nerwach - prawie bez wyjątku szaro, buro i ponuro,a w dodatku obmierźle!]


Niezastąpiona A., zwana także babcią Okrucha, przybyła z zapowiadaną odsieczą.
Podczas gdy Stasio pod czujnym okiem babci rozwijał elementarne zdolności matematyczne, my zgłębialiśmy tajniki wysublimowanej beztroski porządkowej poprzednich lokatorów numeru osiem.

Udało nam się odzyskać przestrzeń w (ha,ha)hallu.




Podczas tej, pieczołowicie przeprowadzanej, operacji naszym oczom ukazała się Maria Czubaszek.


Może i dobrze, że zgrabne komentarze na temat tego, na co przez lata spoglądała spomiędzy sosnowych sztachet, siłą rzeczy nie mogły zamienić się w fonię.

Kolejny etap - skuwanie tynku ze ściany pomiędzy sienią a chlewem, przebiegłby bez większych problemów, jednak pewien osobnik, usilnie proszony o to, by się obudził i opuścił rejon prac rozbiórkowych, ani myślał ocknąć się z przyjemnego hibernowania (a może udał się już do krainy wiecznych łowów, a my - zostawiając kawał tynku, którego usunięcie groziło osobistym kataklizmem owemu jegomościowi - zachowaliśmy się co najmniej naiwnie?).




Rozpoczęliśmy także usuwanie (szczerze przez nas znienawidzonego) smołowanego papieru, którym uszczelniono stropy.



Ponieważ podłogi obłożone były dla odmiany linoleum, po zdarciu "pergaminu" naszym oczom ukazała się ni mniej ni więcej, tylko materiał do utylizacji:



Największą zmorą, jaka nękała naszą wyobraźnię, była likwidacja szamba. Coś nas podkusiło, by dźwignąć płyty, po których wszyscy stukali obcasikami i - słysząc głuche dudnienie - ogłaszali -"a tu jest szambo". Ku naszej ogromnej radości i monstrualnemu niesmakowi okazało się, że niekoniecznie...



Skąd radość, nie trzeba chyba mówić. Niesmak natomiast jest wynikiem dopuszczenia do świadomości faktu, że instalacja sanitarna, prowadząca od rozmontowanej właśnie "łazienki" kierowała się ku "tajemniczemu dołowi", który wydawał nam się ex-szambem lub piwniczką,



by następie radośnie umykać na pole.
Bilans wychodzi oczywiście na plus - wiemy, jak wygląda zmora oraz że problemów rozbiórkowych będzie znacznie mniej, niż podpowiadała nam wyobraźnia.

Tura popołudniowa objęła kopanie prowizorycznego i tymczasowego odwodnienia* fragmentu ścian (nie ma to jak prace melioracyjne z chłodzeniem organizmu, w postaci śniegu z deszczem, w gratisie) oraz porządki na pięterku.



A w finale kolejnego etapu dostaliśmy nagrodę:





Musimy dopieścić ją sporą dawką opium dla kołatków.
Ktoś wie, czym zabezpieczyć etykietę?

--
*prowizoryczne, tymczasowe odwodnienie - dziura

17 komentarzy:

  1. A'propos Osobnika, bardzo być może, że jego sen jest, by rzec delikatnie, stanem trwałym - nasze już wyfrunęły.

    Mieliście tysiące możliwości trafić na gorsze sublokatorstwo, więc towarzystwo Marii Czubaszek (nawet lekko przypleśniałej) poczytujemy za duże szczęście, przyjemność i dobrą wróżbę.
    Z ogólnopolskim pozdrowieniem remonciarzy
    Go I Rado

    OdpowiedzUsuń
  2. może powinniście wystąpić o zaległy czynsz?Motylowi można darować, skoro zszedł był ale pani Czubaszek ma się dobrze a lata waletowania chyba do czegoś zobowiązują:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No kochani , pracy przed Wami mrowie.... ale satysfakcja bedzie na pewno ogromna po pokonaniu kazdego etapu... :) Znaleziska fajne , skrzynia super.
    Co do sprawy szamba to na przyszlość polecam przydomową oczyszczalnie scieków, cena podobna do tradycyjnego szamba, bez problemu poradzicie sobie z jej instalacją , a rozwiązanie jest ekologiczne i oszczedne. Pytanie tylko czy dostanie pozwolenie, nasza gmina przestała wydawac na nie pozwolenia, pojecia nie mam dlaczego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak. Macie coś, co w slangu pośredników nieruchomości nazywa się "szambem poniemieckim". Czyli ostatni raz było opróżniane przez Niemców. A potem drenik, drenażyk, "tu, panie, to nic nie szkodzi, że się przelwa to sama natura, łąka żyzna będzie". Sąsiedzi na wsi się po głowach będą stukać, jak zechcecie coś z tym zrobić, "bo przecież wszyscy tak mają" :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka piękna demolka!!! Kuferek widać nadany poczta dworcową.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wrażeniem.Tyle pracy (i pieniążków ;( niestety) jeszcze przed wami... Będę zaglądać, kobicować i podglądać, jak inni (Wy) realizują moje dawne marzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, mój lokator został wczoraj wyniesiony na kwitnący krzak wawrzynka, niech sobie poje nektaru i nie przypiecze się na płycie kuchennej w domu, wieczorem spadł śnieg, w nocy mróz -4, rano sobie przypomniałam, Boże, motyl. Był, z zamarzniętą kroplą wody na skrzydłach, ale żył, dałam go pod dach, na słońce, może dojdzie do siebie. A kufer - mała tajemnica, duży jest?
    POzdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedyś przypadkiem wyhodowałam motyla-takiego zwyklastego, gdy wiosną wydostał się z kokonu, dałam mu na imię Kazik (akurat wtedy katowałam Kazika na Żywo ale w studio),wypuściłam go na wolność. Wasz wpis przypomniał mi o nim.A kufer zudny! co było w środku?jakieś namacalne przedmioty czy tylko stare powietrze;)?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale wydajność!!!!! Matko, gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Go i Rado, OLQA - możecie mieć rację co do motyla, nadal się nie przemieścił...

    Niesławo - myśleliśmy o oczyszczalni, jednak wody gruntowe zdają się mówić "nic z tego". Jeszcze zbadamy sprawę, mamy wszak TROCHĘ czasu;)

    Przemku - piękna definicja;)

    siedziba nawojów - nie inaczej (jedno i drugie)

    Księżniczko - to chyba wina tej obłędnej niebieskości

    Gocha - jak to "dawne"?

    Mario - niewielki, wręcz poręczny

    Kyja - oczywiście, że powietrze, podejrzewamy, że nawet niekoniecznie stare - stał biedak w miejscu wielokrotnie plądrowanym w celu grabieży...

    Sara - może chcesz u nas zbadać swoje moce przerobowe?

    OdpowiedzUsuń
  11. Hm...a co będzie jeśli p. Maria zechce Was nawiedzać nocami? Do podglądania zwyczajna... nic nie stoi na przeszkodzie, żeby czasem zajrzeć z zaświatów...

    OdpowiedzUsuń
  12. Piotrze, nim stanie się to możliwe (pani Maria w zaświatach i my mieszkający w numerze 8 to bardzo odległe perspektywy), czasu jeszcze trochę minie:)
    Jeżeli się zdarzy - jakoś się dogadamy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Po prostu - dawne. Zbyt osobiste i za dużo tego, by tak publicznie pisać. Może kiedyś, w mailu, prywatnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ził :) podbiliście moje serce do reszty pozostawiając motyla...
    A co do Pani Marii, nie żebym się znała, ale czy Ona nie ma praw do nr 8 - przez zasiedzenie?

    Ps. Kufer - czad!

    OdpowiedzUsuń
  15. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń