Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 28 marca 2011

I to by było na tyle.

W tej rundzie oczywiście. Prace remontowe, wraz z machaniem na pożegnanie pociągowi relacji Jelenia Góra - Gniezno, wróciły do swojego standardowego, powolnego biegu.

Wypada odnotować, że w niedzielę, mimo tego, co zobaczyliśmy



(i tego, czego widać nie było), wczołgaliśmy się na poddasze (czyli do tej części stodoły, która znajduje się nad tak zwanymi pomieszczeniami mieszkalnymi) i dokonaliśmy:
-likwidacji zagrażającej życiu i zdrowiu konstrukcji z dziarskich, grubych badyli (nadadzą się na płot, którego raczej nikt nie będzie chciał oddać na złom) oraz siana zmieszanego z dachówkami:




-eksmitowania jednej czwartej mieszanki siana z dachówkami, skutecznie utrzymującej wilgoć:




W międzyczasie aura z takiej



zmieniła się na taką




Nabawiwszy się tymczasowej pylicy płuc oddaliśmy się niebywałej przyjemności powrotu do domu, w którym Ktoś na nas czekał (z obiadem!), by ostatecznie odwieźć A., zwaną także babcią Okrucha, na wspomniany wyżej pociąg.

Skoro byliśmy już tak blisko, porwaliśmy się na odnajdywanie pewnego domu. Chyba nam się nie udało:) Niemniej jednak było ładnie.


9 komentarzy:

  1. Dużą pracę wykonaliście, u nas też sypnęło, a widoki z poszukiwań bardzo ładne, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne miejsce. bardzo dobry styl. pisarski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odwaliliście kawał roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie podobna sprawa, w stodole na "pietrze" jeszcze kupa siana sprzed...kto wie ilu lat. Wszystko trzeba będzie wyrzucić. Bryy, aż boję się pomyśleć ile w tym pająków siedzi, a sądząc po rozmiarach pajęczyn wiszących w stodole, to są pająki mutanty.

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne. Kibicuję od jakiegoś czasu, a teraz i u mnie coś w temacie, zajrzyjcie!

    OdpowiedzUsuń
  6. 5 wozów siana i słomy wywieźliśmy z naszego strychu, zostało spalone daleko od domu na polu sąsiada, który pomógł wywieźć. Życzę dużo wytrwałości i będzie pięknie!!!
    Serdeczności
    Anula Z Chaty pod Wiatrakami

    OdpowiedzUsuń
  7. "Siano" w takiej ilości przydałoby się nam... tylko może w innej formie :)

    Ps. Zdjęcia piękne! (Ostatnio uwrażliwiam się oglądając(i robiąc) zdjęcia).

    OdpowiedzUsuń
  8. ha! ja tym pociągiem jeżdżę do pracy co rano :) 6.31 z Kobylnicy :) i co dnia mnie kusi, żeby nie wysiadać na głównym,tylko jechać dalej i dalej...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale ekstra! Skakaliście na to siano? ;D

    OdpowiedzUsuń