Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 28 czerwca 2011

Koniec pory deszczowej.

Może uda się wreszcie unicestwić bardzo już niewdzięczną stertę nadgniłego siana.

Choć pora deszczowa niczego sobie, można by nawet stwierdzić wprost, że ładna...







A w środku pory deszczowej wizyta.



Miała być ogniskowo-konsumpcyjna, pobrodziliśmy jednak trochę w potokach rosy i udaliśmy się ku przytulnej i suchej wielkiej płycie, do pobliskiego miasteczka.


W ciągu tego telegraficznego skrótu wypada także odnotować, że błąkające się po naszej działce słowo "służebność" musiało w końcu wywołać to, na co wskazuje - czyli pewne komplikacje (tradycyjne "jeżeli nie wiadomo o co chodzi...to nie wiadomo o co chodzi"). W zasadzie oczekiwanie na WSZYSTKO spowszedniało nam tak bardzo, że ta informacja wygenerowała jedynie pełne zrozumienia "aha" oraz falę radości, że trafiliśmy na kogoś, kto spostrzegł, że w papierach numeru 8 trzeba zrobić porządek.
Jedyne "ale" to fakt, że nie możemy się doczekać mile rokującego spotkania towarzyskiego (przekopywania działki) z Geodetami, którzy zajmują się obecnie okiełznaniem tego papierkowego bałaganu.

W zeszłym roku wydawało nam się, że mamy ogromne szczęście do ludzi.
Nie wiedzieliśmy, że można mieć jeszcze większe!

7 komentarzy:

  1. Co z tą służebnością, czy to Wy macie udzielić komuś np. przejazdu czy też ktoś Wam? Dziś pora deszczowa u nas, leje jak z cebra, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i mokro, ale za to jak urokliwie ... Przynajmniej tak pokazują zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny deszczyk- u nas na razie posucha ale od czego woda studzienna:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne widoki, urocze kropelki, a co z sianem? mamy całą, walącą się stodołe mokrego siana... Palić to się nie chce, wywalić gdzieś nie bardzo, żeby zakopać, to trzeba by basen wykopać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsze pierepałki są zawsze z zawiłościami prawnymi. Współczuję!W tym roku i tak tych pór deszczowych nie tak dużo, więc jakoś da się przeżyć. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. potwierdzam, była taka pora, oglądałam ją na łąkach nad Raszowem- oczywiście dodałam stado fotek;-] chociaż już we wro trudno było w ten deszcz uwierzyć. Kamień milowy w ogrodzeniu- brawo oni! bardzo zabawne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wonne Wzgórze - palimy. Ze wszystkich bezsensownych opcji ta jest najmniej bezsensowna.

    OdpowiedzUsuń