Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 12 czerwca 2011

Czas na czeski!

Ależ mieliśmy popołudnie!
Przyjechali do nas, czyli do Kłopotnicy, A. i U., którzy remontują pewnego staruszka.
Poza tym, że połowa z nas odkryła, że jednak umie rozmawiać po niemiecku, a druga, że rozumie po angielsku i poczuliśmy, że czas na czeski, bo nie wiadomo, co nas jeszcze może spotkać...wymieniliśmy z A. i U. najrozmaitsze refleksje na temat projektów i ich realizacji.


Człowiek widzi dom i ten dom mówi mu "jesteś mój", oczywiście robi to podprogowo, tak, by jego przyszły opiekun sądził, że podjął niezawisłą decyzję.
No i z dnia na dzień człowiek ma działkę, dom i okoliczności przyrody (tudzież architektury) oraz twarde przekonanie "nie oddam żadnej drzazgi z tego domu na pożarcie biurokracji!".
A następnego dnia zjawia się panna Rzeczywistość.
Trzeciego dnia przychodzi architekt.
Czwartego biurokracja.
Piątego zaczyna się remont.
...
I ani się obejrzysz, a w niedzielę siedzieć będziesz w wiklinowym fotelu z widokiem na WIDOK, mniej lub bardziej zadowolony z kompromisu, który powstał na styku wyobrażenia o tym, jak może wyglądać twój dom, rzeczywistości, wizji architekta, biurokracji i wszystkiego tego, co ma miejsce w trakcie "właściwych" prac remontowych.

[Czyli co? Za trzy dni kończymy:)]


Dodamy, że A. i U. również korzystają z porad architekta i to nie jakiegoś-tam, tylko zupełnie konkretnego, który w obu naszych przypadkach musi połączyć swoje zamiłowanie do nowoczesności z (także swoim, podzielanym przez nas) przekonaniem o konieczności wpisywania się stawianego* obiektu w krajobraz kulturowy.

Sądziliśmy, że po tym spotkaniu nasz pogląd na współpracę z biurem D., stanie się wyważony i klarowny. Ziściło się - cieszymy się(nieustająco) z pani G., zajmującej się naszym domem i umieszczającej na projekcie wszystkie te drobne rzeczy, o które prosimy, domyślając się, że nie mają one jakiegoś doniosłego wpływu na konstrukcję. Rozumiemy pewne trudności na linii...no właśnie, "na linii". I jeszcze bardziej podoba nam się nasza własna decyzja wedle której nowy numer 8 ma nawiązywać do tego który powolutku, cegła po cegle, będzie malał...aż zostaną cztery ściany, na bazie których powstanie nowy-stary budynek.

Ostatecznie chyba każdy z mieszkańców dodawał do naszego domu coś od siebie.
Jakby nie patrzeć - wpiszemy się więc w tradycję;)



*Spójrzmy prawdzie w oczy.


P.s. Powoli wschodzą ceglaste lilie.



Za rok, może dwa, cieszyć się będziemy piwoniami, kosaćcami i malwami.
Przekonujemy się też do ogrodzenia z kamienia. Taniej oraz, nazywając rzecz po imieniu, nie zgnije. Praktyczne rozwiązania to jest to, co lubimy najbardziej.


Zastanawialiśmy się już nie raz nad kamiennym ogrodzeniem, ale wydawało nam się zbyt dominujące przy - w końcu nie tak wielkim - domu. Przy okazji niezbyt szczęśliwego zbiegu okoliczności który zawiódł nas do Katowic (a może to było w Poznaniu?), zabłąkaliśmy się do Ikei, i szczęśliwie trafiliśmy na jakiś reklamowy druk, w którym objawiło nam się TO.



Lekkie i potężne. Ach!

7 komentarzy:

  1. Brzmi to jak opis współczesnej drogi przez MĘKĘ :) A i tak zazdroszczę mierzenia się z wyzwaniem, jakie postawił przed Wami DOM.
    Z racji obcowania na codzień z kamiennymi murkami, które tutaj otaczają domostwa i pastwiska, jestem ich wielką fanką. Macie budulec "pod ręką"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Za jakiś czas... wszystkie te perypetie pamiętać będziecie jak przez mgłę. Siedząc "w wiklinowym fotelu z widokiem na WIDOK" z uśmiechem wspomnicie Pana D. i całą budowlaną przygodę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam i szanuję Waszą zdolność do ZGODY.
    Przypuszczam, że łatwo nie było i nieraz buntowniczo-romantyczne wyobrażenia musiały mocno dostać w łeb.
    Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym rodzajem prawdy, której patrzycie w oczy. A to pewnie zwyczajna remontowa rzeczywistość.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę cierpliwości!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hihi pięknie napisane "i ani się obejrzysz":D
    Wtedy będziemy się z tych wszystkich perypetii śmiać;]

    OdpowiedzUsuń
  5. nas niestety nie stać na porady architekta, ale mam nadzieję, że nic nie zniszczymy. ogrodzenie świetne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabiliście mnie tym zdjęciem płota... genialny i piękny !

    OdpowiedzUsuń
  7. W każdym razie - za jakiś czas będzie dobrze a nawet lepiej;)))

    OdpowiedzUsuń