Okazało się, że jabłonki owocują co dwa lata:
A już myśleliśmy, że zeszłoroczny plon ktoś sobie przygarnął. Wcale nie chcemy tak myśleć, pewne okoliczności jednak utrudniają nam odrzucanie podobnych wrażeń.
Poza tym nieustająco walczymy z tym:
Ponieważ codziennie pada, puszczenie z dymem tej Czomolungmy jest trudne.
Zaprzyjaźniliśmy się z kosą spalinową. Machanie tą tradycyjną, choć przyjemne i dostępne dla nas obojga, sprawiało, że musieliśmy ograniczać się tylko do koszenia.
Powyższy stan osiągnęliśmy po czterech godzinach błąkania się z nowoczesnym narzędziem ogrodowej zbrodni.
Dlaczego nie ma gumofilców dla kobiet i kos spalinowych dla półtorametrowych ludzi?
Czyżby patriarchalny spisek?
A może to nisza w rynku, którą można wykorzystać? Udanego weekendu życzę, i bez deszczu :)
OdpowiedzUsuńO kosach spalinowych to nie wiem, ale gumofilce dla kobiet są. Trzeba poszukać na zwykłym, najzwykleiszym rynku, albo na allegro. Nasze drzewka też co dwa lata i chyba w tym roku powinny owocować, musze wstąpić do sadu, żeby zobaczyć, czy coś jest na drzewkach.
OdpowiedzUsuńBo kobiety wtedy mają pretekst by sobie kaloszki kupić;]
OdpowiedzUsuńCo do koszenia - my ostatnio realizujemy nową wizję - zostaw chaszcze a wytnij 1,5m szerokości ścieżki;] Wszędzie da się dojść a pracy całe nic.
Zwłaszcza że nie ma kos dla małych ludzi;]
Ja swoje gumofilce kupiłam na rynku w Pasłęku. Są gustownie zielone:-))) Ale z kosą szaleje Wojtek. Chłopu lepiej w rękach leży:-)))
OdpowiedzUsuńPotwierdzam akapit z jabłkami- stare odmiany jabłoni owocują co drugi rok. W zeszłym roku mieliśmy 3 tony jabłek, w tym nie uzbiera się chyba nawet kilogram :-(
OdpowiedzUsuńŻegnajcie marzenia o zapełnieniu 50-ciu litrów baniaczka na wino.
Co do koszenia, to opcją dla babeczek jest spalinowa kosiarka z napędem. Uskuteczniam dzięki niej niezły fitness po sadzie :-)
Piękne jabłuszko, dobrych plonów życzę!
OdpowiedzUsuńA zamiast gumofilców polecam kaloszki - bardziej eleganckie są ;-)
Ściskam!