Wymyśliliśmy sobie takie życie, że na popularne w ex-naszych stronach wakacje mamy plus - minus trzydzieści kilometrów. Wbrew pozorom jednak w Szklarskiej spełnialiśmy pewną misję, mającą nas zbliżyć do wyremontowania numeru 8 (i nie poddaliśmy się klimatowi urlopu). Trudno powiedzieć, czy czujemy się zbliżeni. Z pewnością jednak usatysfakcjonowani.
Bo...
Wracamy sobie... aż tu nagle takie COŚ:
Podczas kadrowania zdjęcia zauważyliśmy także szyld punktu z rentami dla narciarzy:
P.s.Nasze nastroje związane z powstawaniem projektu nie nadają się do publikacji. Niewykluczone jednak, że pewnego dnia zrobimy unik i wymkniemy się jako-takiej poprawności i coraz bardziej wymuszonej przyzwoitościo-lojalności...powiemy tylko tyle, że pałaszowaliśmy dzisiaj frytki zapijając je pepsi. Na to haniebne zachowanie nie wpłynął wcale wakacyjny klimat Szklarskiej.
Na tego typu sprawy: urzędy, projekty, nie ma mocnych i nigdy łatwo nie jest. A ulżyjcie sobie, to od razu humory się Wam poprawią :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czym jest owe "coś", ale podejrzewam, że i właściciel sklepu może tego nie wiedzieć.
A rencistom też się coś od życia należy, a co? ;-)
Te remonty mają coś w sobie... Kilka dni temu jadłam frytki, których nigdy nie lubiłam, a wczoraj wypiłam sama całą bytelkę coli (pierwszy raz od kilku lat, bo przecież nie znoszę coli!), bo jakoś mi się zachciało...
OdpowiedzUsuńUważajcie, teraz kolej na żelki-misie. Przerabiałam.
OdpowiedzUsuńPowiem to co mi mówią;] Nie martwcie się, będzie jeszcze gorzej;]
OdpowiedzUsuń