Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 3 czerwca 2011

Coś.

Wymyśliliśmy sobie takie życie, że na popularne w ex-naszych stronach wakacje mamy plus - minus trzydzieści kilometrów. Wbrew pozorom jednak w Szklarskiej spełnialiśmy pewną misję, mającą nas zbliżyć do wyremontowania numeru 8 (i nie poddaliśmy się klimatowi urlopu). Trudno powiedzieć, czy czujemy się zbliżeni. Z pewnością jednak usatysfakcjonowani.
Bo...
Wracamy sobie... aż tu nagle takie COŚ:



Podczas kadrowania zdjęcia zauważyliśmy także szyld punktu z rentami dla narciarzy:



P.s.Nasze nastroje związane z powstawaniem projektu nie nadają się do publikacji. Niewykluczone jednak, że pewnego dnia zrobimy unik i wymkniemy się jako-takiej poprawności i coraz bardziej wymuszonej przyzwoitościo-lojalności...powiemy tylko tyle, że pałaszowaliśmy dzisiaj frytki zapijając je pepsi. Na to haniebne zachowanie nie wpłynął wcale wakacyjny klimat Szklarskiej.

4 komentarze:

  1. Na tego typu sprawy: urzędy, projekty, nie ma mocnych i nigdy łatwo nie jest. A ulżyjcie sobie, to od razu humory się Wam poprawią :-)
    Ciekawa jestem, czym jest owe "coś", ale podejrzewam, że i właściciel sklepu może tego nie wiedzieć.
    A rencistom też się coś od życia należy, a co? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te remonty mają coś w sobie... Kilka dni temu jadłam frytki, których nigdy nie lubiłam, a wczoraj wypiłam sama całą bytelkę coli (pierwszy raz od kilku lat, bo przecież nie znoszę coli!), bo jakoś mi się zachciało...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważajcie, teraz kolej na żelki-misie. Przerabiałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem to co mi mówią;] Nie martwcie się, będzie jeszcze gorzej;]

    OdpowiedzUsuń