Żart!
No, prawie. W dodatku nie do końca śmieszny. Za to tani. Najtańszy! Będzie rekonstrukcja szachulca. Całego, czy też "tylko" frontowego, dokładnie dowiemy się w poniedziałek podczas spotkania z D., architektem. (Pogawędki za pośrednictwem telefonii komórkowej charakteryzują się dużą ilością umykających słów...)
Wygląda na to, że dziury i prześwity będą baaardzo spektakularne, a te uwiecznione na fotografiach z maja nazwać można jedynie szczelinkami.
Żegnamy Cię, Szachulcze! Po raz pierwszy i nie ostatni.
Nie wszystek jednak zginiesz. Mamy już plan co do twoich części składowych. Kupimy kilka cystern Xirolu i zrobimy z Ciebie piękną bibliotekę. Dzieła zebrane (czytaj: oba dzieła) Daniela Kaldera będą się nań godnie prezentować.
Nie ma tego złego.
P.s.Doprecyzujmy. Gdyby ratowanie starej konstrukcji zostało zaakceptowane przez konstruktora, koszty nie miałyby znaczenia. Skoro jednak nie zostało, cieszymy się z oszczędności i możliwości twórczego wykorzystania resztek. Cóż innego nam pozostało.
ło matko!!!!ale sie narobiło!!!Ja od jutra zwalczam kołatka w podłodze, bo się zapadnę ( a było tyle nie jeść)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo czyta to to sie niczym lekką komedię ale z doświadczenia remontowego wiem, że nią nie jest. Powodzonka i trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńOLQA,
OdpowiedzUsuńostatnie pozdrowienia dla twojego kołatka...
Ika,
my chyba już uwierzyliśmy, że nią jest. Kwaśne winogrona i słodkie cytryny to nasza specjalność;)
tak to tragikomedia z domieszką horroru...
OdpowiedzUsuńA może życie tylko wtedy ma prawdziwy smak!?