Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 19 czerwca 2010

Święte prawa Murphy'ego

Niezaprzeczalny fakt, że prawa Murphy'ego lubią poużywać sobie przy okazji budów i remontów, nie wymaga ani dowodów, ani komentarza.

Czemu jednak ich głównymi poplecznikami (abstrahując już od pola remontowych bitew, choć w zasadzie nie do końca) są dzieci, w dodatku nasze własne?!

Któreś-tam prawo Murphy'ego z pewnością brzmi:

Jeżeli jedziesz samochodem pół nocy, z niespecjalnie zadowolonym z tego faktu półtoraroczniakiem,który wolałby prowadzić, niż dać się dowieźć z miasta X do miasta Y i głośno oraz wytrwale informuje Cię o tym fakcie, mimo usilnych prób zainteresowania go przez Ciebie koncertem piosenki ogniskowej (dziękujemy Ci, ZHP za nasz rozbudowany repertuar!), to, oczywiście o ile po dotarciu na miejsce alarm w twoim krążowniku szos będzie budził pół osiedla, wyrywając Cię z prawie-snu co najmniej dwukrotnie i nadzwyczaj wytrwale, tak, że (uciszywszy go wreszcie) zaśniesz grubo po północy, twoje dziecko na pewno postanowi wstać z kurami.

Połowa z nas odsypia, druga tymczasem rozważa zatrudnienie księgowej, bo jak powszechnie wiadomo, jeśli jakiś ustęp prawa podatkowego może zostać zinterpretowany na korzyść państwa lub przedsiębiorcy, na pewno Ty dostaniesz po kieszeni.

Co prawda moglibyśmy prowadzić księgowość sami, ale cierpliwość skarbówki wobec naszych "czynnych żali" mogłaby się w końcu wyczerpać...

1 komentarz:

  1. ... a i czasu by zbrakło na działalność podstawową ;))

    Swoja drogą dzieci rządzą się jeszcze jakmiś innymi - swoimi prawami. I zanim odkryjemy prawa 1,5 roczniaka to już dają się nam we znaki prawa dwulatka, itd, itd ;))
    Mało pocieszające, co? Ale dodam, że ogromnie żałuję, że mam jedno dziecko. Za szybko dorosło ;))

    OdpowiedzUsuń