Z duszą na ramieniu (tak, jak przy okazji każdej wizyty w Kłopotnicy po dłuższej nieobecności) wpatrywaliśmy się w krajobraz.Pytanie "czy dom nadal stoi tam, gdzie stał?"znalazło odpowiedź twierdzącą.
Konstrukcja na bazie drewna i folii osłaniająca wykop również trzyma się nieźle.
Nawet góry,które lubią sobie zniknąć,stały niewzruszone, prezentując się malowniczo w ramie z betonowych słupów podtrzymujących trakcję elektryczną.
Po powrocie z uroczej wycieczki(nie udało się nam powstrzymać od chwycenia za szpadel)oddaliśmy się zakładaniu działalności gospodarczej. Jedyne, co można zrobić w tej sprawie w sobotę,to zostać właścicielami domeny, co uczyniliśmy.
Po zapoznaniu się z wnioskiem EDG-1 postanowiliśmy nie zatrudniać księgowego.
Po zapoznaniu się z naszym zestawem pytań podatkowych (sztuk osiem) poszliśmy jednak po rozum do głowy.
Pogoda za oknem biurowa, dzień też zapowiada się biurowo.
Po spotkaniu z D., architektem czytającym nam w myślach, organizujemy wycieczkę do biura rachunkowego, by wreszcie dokonać doniosłego wyczynu pod tytułem "meldunek", złożyć wnioski o dowody osobiste i zarejestrować działalność gospodarczą.
Z ostatniej chwili.
Nie ma to jak (zabrawszy ze sobą niezliczone ilości dokumentów)zostawić - prawie trzysta kilometrów od urzędu docelowego- wszystkie niezbędne do załatwienia formalności akty...
Czy mnie pamiec nie myli ze obowiazek meldunkowy to juz przeszlosc, zamieciona zamaszystym ruchem miotly pod dywan (dosyc przybrudzony i przyozdobiony niejedna plama z niejednego plynu ustrojowego)?
OdpowiedzUsuńWaz,
OdpowiedzUsuńobowiązek meldunkowy ma się nadzwyczaj dobrze.
Gdzie Ty żyjesz?! ;)
Chyba nie tam gdzie Wy. Na szczescie, niestety, poprostu. Przyjecia do swiadomosci pewnych faktow z pogranicza absurdu i zwyklego idiotyzmu moj umysl Waza najzwyczajniej w swiecie odmawia.
OdpowiedzUsuń