Mimo tego impresjonistycznego obrazka wysiedliśmy z naszego krążownika szos.
Kopaliśmy.
I finalnie doszczętnie mokrzy wróciliśmy po ratunek do naszego miejsca pobytu czasowego, zawierającego piekarnik elektryczny.
Jeżeli na zewnątrz jest tak, jak jest ("Tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce w środku Europy"), nie pozostaje człowiekowi nic innego, jak pocieszyć się skromny kulinarny wyczynem.
Czekamy na odsiecz.
Posiłki przybywają już dziś.
jeśli jeszcze trochę popada to zamiast remontu trzeba się będzie "podpalić"( w znaczeniu postawić dom na palach)U nas w łazience zaczęło się w związku z tym "grzybobranie"ale jedziemy dzisiaj walczyć z grzybem!
OdpowiedzUsuńMój ogród przedstawia obraz nędzy i rozpaczy.Wczoraj przeszły trzy burze z ulewnym deszczem i nawet z niewielkim gradem.Jak tak dalej pójdzie to chyba się przesiądę z samochodu na amfibię.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się klimat na Twoim blogu, będę zaglądała częściej:) Może zechcesz wymienić się linkami? Twój link już u mnie jest:) pozdrawiam, Aneta:)
OdpowiedzUsuńProponuję, żeby gwoli coraz większego (!) zaineresowania czytelników skrócić czas prac przy remontach a wydłużyć czas przeznaczony na pisanie :-).
OdpowiedzUsuńWiecej, wiecej !!