Notujemy sobie tutaj to, co udało nam się zdziałać. Fotografujemy skute tynki, wykopy, kolejne,ukazujące się naszym oczom w wyniku wytężonych wysiłków, warstwy ścian. Walczymy sami, sprowadzamy na odsiecz Tanią Siłę Roboczą, pracujemy w pełnym słońcu, w deszczu i w pocie czoła.
A za naszymi plecami nieustannie czają się takie obrazki:
Kiedyś spojrzymy na nie z nostalgiczną łezką w oku...
I bardzo dobrze że te czające się obrazki fotografujecie - potem sami nie uwierzycie, że to tak wyglądało :). Dla mnie to już wygląda nostalgicznie. Zdziałaliście już bardzo dużo, tylko to zawsze tak na początku wygląda
OdpowiedzUsuńteż mieliśmy kiedyś taką piękną ruderkę a teraz z satysfakcja oglądamy niezliczone klatki, budki i śmieci:)
OdpowiedzUsuńKibicuję Wam. Wprosiłam się i zostanę dłużej
OdpowiedzUsuń:-)
Pozdrawiam serdecznie
coz, z wlasnego doswiadczenia wiem, ze lepiej byloby zburzyc i postawic od nowa, niz brnac w remont... i chetnie bym to zrobil we wlasnym przypadku, ale odwagi, a raczej funduszy brak... wiec mieszkam w 85-cioletnim domu i staram sie przedluzyc jego agonie:)
OdpowiedzUsuńKrajalnica do chleba(?)już jest. Dacie radę!
OdpowiedzUsuńTak sobie ze spokojem tego bloga poczytuje,a tu nagle zauważyłem zainteresowanie cudem nad cudami - przepiekną krajalnicą do chleba.
OdpowiedzUsuń(Bea, szacunek dla Twoich domowych skarbów i spostrzegawczości!!)
Taka sama krajalnica była w jdnym z moich domów... Stareńka, a działała :-). Czy 200 polskich złotówek można by na nią zamienić?
Klimaty zupelnie jak u mnie...te stare rzeczy z historia sa jakze wzruszajace... to prawdziwe skarby, o ktore dzisiaj trudno.
OdpowiedzUsuńJa tez te swoje ZACHOWUJE.
Pozdrawiam serdecznie!
Za parę lat z łezką w oku spojrzycie na na te zdjęcia siedząc w wyremontowanym salonie przed wybudowanym kominkiem na arcywygodnej kanapie :-)))
OdpowiedzUsuńAnonimowy,
OdpowiedzUsuńkrajalnicę zaanektował już mentalnie jeden z bohaterów tego dramatu - Szef.
Poza tym posiada ona straszną tajemnicę, która nie pozwoliłaby nam wziąć za nią złamanego grosza...