Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 27 maja 2011

Plany na weekend.

Że belki są do wymiany, wiemy nie od dziś. W zasadzie niebawem miną dwa lata, od kiedy się dowiedzieliśmy.



Ale rozprzestrzenianie się tego grzybulca zaczyna nas srodze niepokoić.



Skoro przyjeżdża A., zwana także babcią Okrucha, weekend spędzimy siejąc zniszczenie. Zerwiemy podłogę w stodole (w jej podniebnej części). Może część, nie tkniętą przez pleśnie, uda się przerobić choćby na płot?

Zastanawiamy się też, gdzie osadzimy ostatecznie drzwi frontowe, które skurczyły się tak jakoś i zupełnie nie pasują do drewnianego portalu, z którym stanowiły kiedyś kopmlet.



Czyżby winowajca postępującej degradacji?



Może gdy ją odwrócimy, stanie się cud samonaprawy?

Oto stodoła w części naziemnej.
Po prawej stornie znajdują się zasoby zakurzonego, poprzetykanego śmieciami siana.



I jeszcze trochę się poznajdują.


Z kwestii formalnych. Na geodetów zstąpiły dokumenty ze starostwa, marszałkostwa czy czegoś w tym stylu. Oznacza to, że niebawem poznamy granice naszych włości.

Czekamy na mejla od D., architekta, w kwestii formalnej pod tytułem "czy skoro pozwolenie na budowę obejmuje cały budynek(nasze mieszkanie plus przestrzeń dla gości) to etapowanie inwestycji sprawi, że będziemy mogli zamieszkać na placu budowy w ukończonym mieszkaniu i kontynuować dalej (to sformułowanie przestaje nosić znamiona tautologii, gdy odniesie się je do naszego przedsięwzięcia), czy też reżim przepisów na to nie pozwoli?"...

10 komentarzy:

  1. jakie odświeżenie strony:)!
    ciekawe co odkryjecie w stodole?

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia zatem przy zrywaniu desek. Udanego weekendu, ni mniej ni więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. To można komuś zabronić zamieszkania we własnym domu? No kurde, bez przesady!
    Powodzenia i nie dajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że stodoła w podobnym stanie jak nasza... U nas też sterty gnijącego siana, ale belki na szczęście zdrowe. Z tymi belkami właśnie to znajomy miał taką sytuacje w swoim domu... "Fachowcy" powiedzieli mu, że belki przegnite (bo tak rzeczywiście wyglądały) i do wymiany, kiedy je wyciągnęli, pocięli i zostawili na noc to ciekła z nich żywica... Może coś z tych Waszych belek też uda się uratować?

    OdpowiedzUsuń
  5. Kyja, zważywszy na pierwsze stodolniane odkrycie - trampek marki STOMIL, nie spodziewamy się niczego szczególnie ... zabytkowego:)

    Mindfulatthirty - dzięki, dzięki:)

    M., no w myśl prawa budowlanego różne rzeczy można...wolimy więc wiedzieć, co nas czeka, by się z tym oswoić :)

    Wonne Wzgórze, część da radę, z części będzie półka na książki, ale z niektórych zieją przepastne, czarne dziury, którymi gardzą już nawet robaki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja już widzę "swoje okno" i dlatego wstępnie rezerwuję:)ale proszę bez zaliczki bom spłukana jak rzeczny kamień:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie, co kryjecie pod hasłem "inne atrakcje"? Ja poproszę o biblioteczkę dla gości, z tych właśnie desek:>

    Oglądałam kiedyś taki czeski film:) o rodzinie z gospodarstwem agroturystycznym - ogólnie jedno wielkie szaleństwo z pojawiającymi się jak hiszpańska inkwizycja turystami z Japonii, którzy zawsze ratowali bohaterów finansowo w ostatniej chwili wykupując pakiet "dla przemęczonych życiem biznesmenów"... Kojarzycie takie coś?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ratujcie dechy! Jasne, Nie ten bogaty, kto dużo zarabia, a ten, kto niewiele wyrzuca :DDD

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeżeli w pozwoleniu uwzględnicie etapowanie, to będziecie też etapami oddawać części do użytkowania i wtedy jak najbardziej- bo plac budowy nie będzie obejmował mieszkania, bo ono już będzie oddane do użytkowania tylko np strych i dach :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, Sarenzir, dzięki Ci!

    OdpowiedzUsuń