Czyli śmieci.
Śmieci. Śmieci, śmieci, śmieci, śmieci...
(Dla porządku przypomnijmy - dwa pełne kontenery już wyjechały.)
Przekopaliśmy też jakieś dwa metry "ogródka" (miejsce między kubłem, a stertą śmieci). Znaleźliśmy nadgryzione zębem czasu sadzonki "TURYSTYCZNEJ" i pasty do butów. Oraz dwa zęby. Psie. Chyba dlatego bez jest taki dorodny...
Cóż za znaleziska - niemal archeologiczne perełki :D (dla jasności - śmiech życzliwo-radosny, nie szyderczy. Wiernie kibicuję karkołomności podjętego zadania)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie.Ja też kopię dołki pod kwiaty i ciągle zaskakuje mnie pomysłowość poprzedników w zakopywaniu.Tylko dlaczego skrzyni ze skarbami nie wykopujemy.Pozdrawiam "poszukiwaczy"
OdpowiedzUsuńKupując taki dom, warto zainwestować w poszukiwacz metali. Życzę takiego odkrycia, które sfinansuje wszelkie wasze budowlane marzenia :)
OdpowiedzUsuńprawdziwe skarby znajdujecie. Ja znalazłam trochę starych mebli, niektóre da się odnowić, ale szafa niestety rozpadła się przy przenoszeniu. Powodzenia w sprzątaniu.
OdpowiedzUsuń