
Musimy się podsumować dzisiaj, bo za kilka godzin K. przetestuje kolejowe połączenie z Poznania (z przesiadkami w Zielonej i Węglińcu) do Lubania, A. i Ł. sprawdzą przystosowanie A4 do warunków zimowych, a jutro M. i M. przeprowadzą testy drożności naszej stałej trasy Poznań-Mirsk ... a powodzenie tych przedsięwzięć będzie z pewnością fantastycznym zwieńczeniem roku, w którym każdy nasz krok skrzętnie zaplanował...dom.
Otóż w tym roku
-przeprowadziliśmy się z Poznania do Jeleniej, by następnie utkwić na dobre w Mirsku (blisko numeru 8),
-założyliśmy firmę, żeby - jak się okazało w praniu - "bycie na swoim" (czyli dowolne zarządzanie godzinami pracy) wykorzystać do opieki nad numerem 8,
-przekonaliśmy się, że Mirsk, znany nam z jakiejś zamierzchłej przeszłości, przy bliższym poznaniu okazuje się miejscem stworzonym do życia (przy tym wrażeniu też pewnie majstrował nr 8),
-napisaliśmy wiele pism, wypełniliśmy wiele druków, wykonaliśmy wiele telefonów...a wszystkie zmierzały do jednego - miały przybliżyć nas do rozpoczęcia zaprojektowanego remontu numeru 8 (i najpewniej tak się stało, chociaż trudno to wywnioskować z dziur w dachu i sypiącego się wszystkiego),
-zostaliśmy wielokrotnie wsparci przez Oddziały Taniej Siły Roboczej - DZIĘKUJEMY ZA WSPÓLNE NABAWIANIE SIĘ PYLICY PRZY KUCIU TYNKÓW, KARCZOWANIE CHASZCZY, WSZELKIE PRZEJAWY BABY-SITTINGU DAJĄCE NAM MOŻLIWOŚĆ TKNIĘCIA REMONTU ZE ZDWOJONĄ SIŁĄ, PRZEMIERZANIE SETEK KILOMETRÓW W CELU UDZIELENIA NAM MORALNEGO I FIZYCZNEGO WSPARCIA ORAZ CIERPLIWIE ZNOSZENIE NASZYCH OPOWIEŚCI O NUMERZE 8,
-obejrzeliśmy trzy fantastyczne numery nie pozostające bez wpływu na życie kilku osób, co dodało nam otuchy i wyznaczyło cel naszych wojaży po szarych drogach powiatu (a nawet powiatów),w trakcie których natknęliśmy się na kilka rzeczy niebywale interesujących,
-zdobyliśmy poczucie bycia na swoim miejscu, osiągnęliśmy wysoki poziom ogólnej szczęśliwości oraz codzienne, bliższe lub dalsze, spotkania trzeciego stopnia z górami, co wpływa na ugruntowanie dwóch powyższych wrażeń.
A wczoraj dostaliśmy pismo z urzędu, co to ma dwa lata na załatwienie sprawy, że tego nie ten, ale jakby co, to tego i że tam ten (tkwi tam zawoalowana wiadomość pt. zobaczmy co da się zrobić, bo wasz interes jest zgodny z naszym interesem, i niby nic nie możemy zrobić, ale jednak zrobimy).
Takiej pełni szczęścia życzymy sobie i Wam (choć w dowolnie przez Was wybranym kontekście) w nadchodzącym roku, który czai się już pewnie za jakąś zaspą.

P.s.A gdyby ktoś miał potrzebę przygarnięcia staruszka, w Rębiszowie jeden taki z utęsknieniem czeka na opiekunów(jego wizerunek publikujemy dla jego dobra, nie znamy właścicieli i nie pobieramy prowizji od reklamy;):

W Kłopotnicy też jest jeden klient do pokochania, przecudny. Dzielimy z nim przestrzeń, bo miedza to za mało powiedziane - może ktoś jest chętny i majętny?
Lojalnie uprzedzamy, że choć dom ten wart każdej ceny, to żądana zań kwota jest wygórowana, niemniej jednak namawiamy i zachęcamy do pertraktacji z właścicielami!