Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom. Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.
niedziela, 12 grudnia 2010
Brak rozsądku.
Ciekawe, czy ten przyjemny nierozsądek, prowadzący zawsze ku dobremu, ma się wiecznie z tyłu głowy już przed podjęciem Tej Decyzji, czy nabywa się go w pakiecie, wraz z Domem?
(Nie jesteśmy już w stanie przypomnieć sobie, jak to było "przed".)
jesteśmy ciekawi kiedy zacznie się "coś dziać" z Waszym domem, co przybliży Was do zakończenia inwestycji. Ten architekt to Was nieźle zwodzi. Minął kolejny rok, a chyba ten architekt coś kręci. może nie ma zgody, albo sie nie zna. A tak a propos dowiadywaliście się, czy w ogóle remont Waszego domu jest możliwy i czy nie wymaga, aby zgody konserwatora zabytków. bo to oznaczałoby nie tylko kłopoty organizacyjne, mnóstwo zgód, ale także kupę kasy. w każdym razie jestem pod wrażeniem Waszej decyzji, Waszej odwagi. m J
No...już coś się dzieje. Póki co "coś" przez małe "c". "Coś" przez "C" większe zacznie się kiedy nastąpi taki oto szczęśliwy splot wydarzeń: pani, co jej nie ma, wróci na swoje stanowisko,gmina zechce tknąć warunki zabudowy, dostanie je D.(który ma niezłe portfolio i wątpimy, żeby je sfingował. Musiałby być geniuszem, żeby podstępnie ściemniać w branżowych pismach, zasiadać w komisjach, prowadzić prelekcje, projektować domy, hotele i osiedla będąc oszustem), będzie mógł przystąpić do sporządzenia projektu i wystąpić o pozwolenie. Czyli za pół roku i trochę. A...jakiej "zgody" potrzebuje architekt?Chyba jesteśmy niewtajemniczeni...oj;) Rok minął póki co jeden jedyny:) Dom nie podlega ochronie konserwatorskiej.A gdyby podlegał..no cóż, zdobylibyśmy mnóstwo zgód i wydali kupę kasy.
A, jeszcze coś...nie mamy kupy kasy na remont, więc nieco większe "coś" nie będzie jeszcze spektakularnym boomem:)
no to życzę Wim w takim razie powodzenia. jutro w pracy sprawdzę w programie prawniczym lex, jakie obiekty podlegają ochronie konserwatorskiej. to Wim powju
jesteśmy ciekawi kiedy zacznie się "coś dziać" z Waszym domem, co przybliży Was do zakończenia inwestycji. Ten architekt to Was nieźle zwodzi. Minął kolejny rok, a chyba ten architekt coś kręci. może nie ma zgody, albo sie nie zna. A tak a propos dowiadywaliście się, czy w ogóle remont Waszego domu jest możliwy i czy nie wymaga, aby zgody konserwatora zabytków. bo to oznaczałoby nie tylko kłopoty organizacyjne, mnóstwo zgód, ale także kupę kasy. w każdym razie jestem pod wrażeniem Waszej decyzji, Waszej odwagi. m J
OdpowiedzUsuńNo...już coś się dzieje. Póki co "coś" przez małe "c".
OdpowiedzUsuń"Coś" przez "C" większe zacznie się kiedy nastąpi taki oto szczęśliwy splot wydarzeń: pani, co jej nie ma, wróci na swoje stanowisko,gmina zechce tknąć warunki zabudowy, dostanie je D.(który ma niezłe portfolio i wątpimy, żeby je sfingował. Musiałby być geniuszem, żeby podstępnie ściemniać w branżowych pismach, zasiadać w komisjach, prowadzić prelekcje, projektować domy, hotele i osiedla będąc oszustem), będzie mógł przystąpić do sporządzenia projektu i wystąpić o pozwolenie. Czyli za pół roku i trochę.
A...jakiej "zgody" potrzebuje architekt?Chyba jesteśmy niewtajemniczeni...oj;)
Rok minął póki co jeden jedyny:)
Dom nie podlega ochronie konserwatorskiej.A gdyby podlegał..no cóż, zdobylibyśmy mnóstwo zgód i wydali kupę kasy.
A, jeszcze coś...nie mamy kupy kasy na remont, więc nieco większe "coś" nie będzie jeszcze spektakularnym boomem:)
no to życzę Wim w takim razie powodzenia. jutro w pracy sprawdzę w programie prawniczym lex, jakie obiekty podlegają ochronie konserwatorskiej. to Wim powju
OdpowiedzUsuńjak tyle lat się nie zawaliło to może się nie zawali? trzymam kciuki
OdpowiedzUsuń"Nie daj mi Boże, broń Boże, skosztować tak zwanej życiowej mądrości"
OdpowiedzUsuńBóg ma słabość do wariatów. POmoże! Na bank!
Pozdro od wariatów
Go i Rado