Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom. Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Co pług może zrobić człowiekowi?
Ano, coś takiego:
Żeby z tej rozgrywki wyjść obronną ręka, musielibyśmy rozkopywać nasz póltunel codziennie. Ale chyba sobie podarujemy. Listonosz i tak przesyłki adresowane na Kłopotnicę zostawia nam na często odwiedzanej przez nas poczcie.
Co do przesyłek to Polska Poczta ma usługę takową, że zgłaszacie w urzędzie pocztowym obsługujacym Kłopotnicę PRZEKIEROWANIE WASZYCH PRZESYŁEK NA AKTUALNE MIEJSCE ZAMIESZKANIA. Kosztuje taki sport cos 14 zł za 1 rok i załatwia sprawę :-) pługów, trzęsień ziemi itp. W Wielkiej Polsce działa superowo ta opcja !!!!
Wiemy, wiemy. Mamy nawet ten papier w domu do wypełnienia. Trochę się to mija z celem, bo i tak na pocztę chadzamy codziennie i wszyscy tam wiedzą, że do Kłopotnicy nie warto się z naszymi przesyłkami fatygować:) No ale cóż, formalnościom będzie musiało w końcu stać się zadość. W każdym razie - dzięki:)
Tak, spotkało nas coś podobnego. Wybraliśmy się na narty do Karlikowa w Beskidzie Niskim, jechaliśmy od tej strony jakby mniej uczęszczanej, ale ładniejszej. Jeszcze tylko kilka kilometrów, już widać górę z wyciągiem i narciarzy na szczycie, i nagle koniec, nie ma drogi, równo wykrojona, jak u Was, zaspa, nie, to nie zaspa, to była góra śniegu na kilka samochodów wzwyż. No cóż, trzeba było objazdem ze 2 godziny, bo ciężkie warunki i zawiewało. A Wy to chyba brniecie w śniegu po pas lub wyżej? Ciepła życzę i pozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego
Co do przesyłek to Polska Poczta ma usługę takową, że zgłaszacie w urzędzie pocztowym obsługujacym Kłopotnicę PRZEKIEROWANIE WASZYCH PRZESYŁEK NA AKTUALNE MIEJSCE ZAMIESZKANIA. Kosztuje taki sport cos 14 zł za 1 rok i załatwia sprawę :-) pługów, trzęsień ziemi itp. W Wielkiej Polsce działa superowo ta opcja !!!!
OdpowiedzUsuńAno właśnie
OdpowiedzUsuńZaraz mi się przypomina opowiadanie które dostałam na maila, jak je znajdę to podeślę, nie ma lekko, oj nie ma :)
OdpowiedzUsuńWiemy, wiemy. Mamy nawet ten papier w domu do wypełnienia. Trochę się to mija z celem, bo i tak na pocztę chadzamy codziennie i wszyscy tam wiedzą, że do Kłopotnicy nie warto się z naszymi przesyłkami fatygować:)
OdpowiedzUsuńNo ale cóż, formalnościom będzie musiało w końcu stać się zadość.
W każdym razie - dzięki:)
Ale jakieś dojście chyba macie????!!!!!
OdpowiedzUsuńIka, czekamy:)
OdpowiedzUsuńAsiu i Wojtku...noooo...jak sobie wykopiemy, to będziemy mieli:) Możemy też rzucić się wpław.
Wiem, że utrudnienie to dla Was straszne, ale prawdę mówiąc pięknie to wygląda... taka pierzynka nie zmącona żadnym śladem bytności :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, życząc cierpliwości w odśnieżaniu ;)
Tak, spotkało nas coś podobnego. Wybraliśmy się na narty do Karlikowa w Beskidzie Niskim, jechaliśmy od tej strony jakby mniej uczęszczanej, ale ładniejszej. Jeszcze tylko kilka kilometrów, już widać górę z wyciągiem i narciarzy na szczycie, i nagle koniec, nie ma drogi, równo wykrojona, jak u Was, zaspa, nie, to nie zaspa, to była góra śniegu na kilka samochodów wzwyż. No cóż, trzeba było objazdem ze 2 godziny, bo ciężkie warunki i zawiewało. A Wy to chyba brniecie w śniegu po pas lub wyżej? Ciepła życzę i pozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego
OdpowiedzUsuńBo pługi to świnie;]
OdpowiedzUsuńOj tak, skąd my to znamy. U nas zasypują wjazd na górze przy zatoczce (o ile pamiętacie ten wjazd) i kilka domów jest odciętych od świata!
OdpowiedzUsuńAnanda, tego zakrętu śmierci nie da się zapomnieć;)
OdpowiedzUsuń