Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Co pług może zrobić człowiekowi?

Ano, coś takiego:



Żeby z tej rozgrywki wyjść obronną ręka, musielibyśmy rozkopywać nasz póltunel codziennie. Ale chyba sobie podarujemy.
Listonosz i tak przesyłki adresowane na Kłopotnicę zostawia nam na często odwiedzanej przez nas poczcie.

11 komentarzy:

  1. Co do przesyłek to Polska Poczta ma usługę takową, że zgłaszacie w urzędzie pocztowym obsługujacym Kłopotnicę PRZEKIEROWANIE WASZYCH PRZESYŁEK NA AKTUALNE MIEJSCE ZAMIESZKANIA. Kosztuje taki sport cos 14 zł za 1 rok i załatwia sprawę :-) pługów, trzęsień ziemi itp. W Wielkiej Polsce działa superowo ta opcja !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz mi się przypomina opowiadanie które dostałam na maila, jak je znajdę to podeślę, nie ma lekko, oj nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiemy, wiemy. Mamy nawet ten papier w domu do wypełnienia. Trochę się to mija z celem, bo i tak na pocztę chadzamy codziennie i wszyscy tam wiedzą, że do Kłopotnicy nie warto się z naszymi przesyłkami fatygować:)
    No ale cóż, formalnościom będzie musiało w końcu stać się zadość.
    W każdym razie - dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jakieś dojście chyba macie????!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ika, czekamy:)
    Asiu i Wojtku...noooo...jak sobie wykopiemy, to będziemy mieli:) Możemy też rzucić się wpław.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że utrudnienie to dla Was straszne, ale prawdę mówiąc pięknie to wygląda... taka pierzynka nie zmącona żadnym śladem bytności :D

    Pozdrawiam ciepło, życząc cierpliwości w odśnieżaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, spotkało nas coś podobnego. Wybraliśmy się na narty do Karlikowa w Beskidzie Niskim, jechaliśmy od tej strony jakby mniej uczęszczanej, ale ładniejszej. Jeszcze tylko kilka kilometrów, już widać górę z wyciągiem i narciarzy na szczycie, i nagle koniec, nie ma drogi, równo wykrojona, jak u Was, zaspa, nie, to nie zaspa, to była góra śniegu na kilka samochodów wzwyż. No cóż, trzeba było objazdem ze 2 godziny, bo ciężkie warunki i zawiewało. A Wy to chyba brniecie w śniegu po pas lub wyżej? Ciepła życzę i pozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak, skąd my to znamy. U nas zasypują wjazd na górze przy zatoczce (o ile pamiętacie ten wjazd) i kilka domów jest odciętych od świata!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ananda, tego zakrętu śmierci nie da się zapomnieć;)

    OdpowiedzUsuń