Pewnie dlatego w naszym przypadku występuje dozowanie - wczoraj pogodziliśmy się z nowym, lepszym (khe, khe) terminem rozpoczęcia prac budowlanych, dzisiaj pogodziliśmy się z koniecznością zamówienie interwencji kłopotnickiego dekarza. (Jak dobrze, że jest tak blisko).
Trafiło też płot...
I ten z drugiej strony...
I ten wewnątrz obejścia...
No to co? Do dzieła!
jak przetestujecie dekarza dacie znać ile bierze wasz? bo ja też dziś rano byłam i zwiało mi ze szczytu z 5 gąsiorów i trochę dachówek:((( i cóż wygląda tak jak u was:(dziękuję z góry. A i trzymajcie się ciepło.
OdpowiedzUsuńNasz już testowany w zeszłym roku był...ale teraz tkwi we Francji...wraca za trzy tygodnie.
OdpowiedzUsuńPozostałe informacje na mejlu:)
Uuu chyba ostro wiało!
OdpowiedzUsuńOj :( jadę w weekend do Jot. aż boję się pomyśleć co tam zastanę... być może i ja potrzebować będę namiarów na dekarza... trzymam kciuki za sprzyjającą aurę, aby nasze chałupki nie ucierpiały zbytnio tej zimy :)
OdpowiedzUsuńSzczęście w nieszczęściu, że jesteście blisko i od razu widzicie co się dzieje. Mam nadzieje że to była ostatnia z puli, kłoda przeciwności i wyczerpaliście już zapas , pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwysyłam trochę pogodnych fluidów ....
OdpowiedzUsuńJuż wiem, to był wiatr historii !!!! W tamtych stronach jak przez parę lat nie ma większej wojny, morowego powietrza, św. inkwizycji albo zwyczajnych paleń czarownic, najazdów i mordów , to taki wiatr właśnie sobie z rozżalenia wyje i dobrym ludziom chatynki rozwala!!!!
OdpowiedzUsuńAj! widzę, że ofiary tamtej straszliwej wichury poważne... Trzymajcie się kochani! Mam nadzieję, że nawet najsilniejszy wiatr nie ochłodzi waszego entuzjazmu :*
OdpowiedzUsuń