Dzwonimy do D.
To już cztery miesiące od kiedy wniosek o warunki zabudowy miał wpłynąć z jego rąk do gminy i miesiąc, od kiedy "w przyszłym tygodniu" miał dać znać, czy warunki są.
(Zleciliśmy mu to, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Poznaniu, dokonując prostej kalkulacji benzynowo-noclegowej)
I się zaczęło. Brak zasięgu ( u nas) i jazda autem (u architekta, D.)
No to my siup, do gminy, przez pokój Pani Z. (to znowu my:, prosimy uniżenie o kolejny podatek) ), do pokoju Pani P., której nie ma.
Rundka po mieście...Pani P. nie ma. Nie ma i nie będzie.
Pani S. dzwoni po Pana z Dołu.
Pan z Dołu szuka...i mówi "Wniosek o warunki zabudowy wpłynął 12 listopada."
COOOOOOO?!
Dzwonimy do D., architekta.
-Czy są już warunki?
-Nie ma.
-A czemu w gminie powiedzieli, że wniosek wpłynął 12 listopada?
-Bo brakowało czegoś tam w mediach i musieliśmy robić korektę, a pani P. nie było.
Policzmy ponownie.
Warunki - 3 miesiące od powrotu Pani P. (gdziekolwiek się znajduje i o ile w ogóle jeszcze się kiedyś objawi).
Projekt - 2 miesiące od uzyskania warunków.
Pozwolenie na budowę - 60 dni od złożenia wniosku o pozwolenie plus dwa tygodnie na i uprawomocnienie.
Może użyjemy kalkulatora, żeby uwierzyć własnym oczom...
7,5 miesiąca. Słownie SIEDEM I PÓŁ MIESIĄCA.
Czyli początek lipca.
No to co, do poczytania za pół roku z hakiem.
[Chyba, że wcześniej uda nam się podźwignąć nasze ręce opadłe ku klawiaturze, by wspomnieć o kilku przerzuconych gałęziach...]
Pocieszyć? Wniosek o warunki w grudniu 2009, pozwolenie pod koniec października 2010;]
OdpowiedzUsuńTe 60 dni to takie optymistyczne jest póki Jakaś Uprzejma Pani nie zaczyna wymyślać andronów i wzywać do uzupełnień;]
Księżniczko, że Cię zacytujemy
OdpowiedzUsuń"być uprzedzonym to jedno ,a przekonać się na żywo to co innego". Mamy nadzieję, że się jednak nie przekonamy. A przede wszystkim, że Staruszek się nie przekona...
W każdym bądź razie - przesyłamy moc serdeczności :)
Zapraszam do lektury Kodeksu Postępowania Administracyjnego -
OdpowiedzUsuńArt. 7. W toku postępowania organy administracji publicznej stoją na straży praworządności i podejmują wszelkie kroki niezbędne do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz do załatwienia sprawy, mając na względzie interes społeczny i SŁUSZNY INTERES OBYWATELI.
Art. 8. Organy administracji publicznej obowiązane są prowadzić postępowanie w taki sposób, aby POGŁĘBIAĆ ZAUFANIE OBYWATELI do organów Państwa oraz świadomość i kulturę prawną obywateli.
Art. 12. § 1. Organy administracji publicznej powinny działać w sprawie wnikliwie i SZYBKO, posługując się możliwie najprostszymi środkami prowadzącymi do jej załatwienia.
§ 2. Sprawy, które nie wymagają zbierania dowodów, informacji lub wyjaśnień, powinny być załatwione NIEZWŁOCZNIE.
Art. 35. § 1. Organy administracji publicznej obowiązane są załatwiać sprawy BEZ ZBĘDNEJ ZWŁOKI.
Art. 37. § 1. Na niezałatwienie sprawy w terminie określonym w art. 35 lub ustalonym w myśl art. 36 stronie (Wam - bo za prawdę jesteście stroną ;) służy zażalenie do organu administracji publicznej wyższego stopnia. (dla Gminy to Samorządowe Kolegium Odwoławcze - SKO)
§ 2. Organ wymieniony w § 1, uznając zażalenie za uzasadnione, wyznacza dodatkowy termin załatwienia sprawy oraz zarządza WYJAŚNIENIA PRZYCZYN I USTALENIA OSÓB WINNYCH niezałatwienia sprawy w terminie, a w razie potrzeby także podjęcie środków zapobiegających naruszaniu terminów załatwiania spraw w przyszłości.
Polecam te artykuły Kpa ku pamięci, to jest zasrany obowiązek urzędników gminy, żeby ich przestrzegać tylko, że te zagrzybiałe urzędasy o tych przepisach zapominają. I w żadnym wypadku nie powinniście bać się tych artykułów wykorzystywać. Jako urzędnik jestem o tym święcie przekonana.
Nawet nie wiedziałam,że u nas jak we Włoszech, o których czytałam,że biurokracja i "jutro" powtarzane codziennie to typowy obrazek.Szkoda,że wybory tuż tuż bo u nas wójt tylko teraz "się spina", pozdrawiam kibicująco.
OdpowiedzUsuńuuu architekt wam robił wniosek, widzę że nie tylko w geodezji miewają "poślizgi";), trzymam kciuki!...a choćby za ten optymistyczny 7,5 m-c niebyt. Na pocieszenie, możecie ponękać gminę telefonami, może coś da.
OdpowiedzUsuńO matko! ależ Wy macie nerwy, ja znając siebie to długo spokojna bym nie została :/ ale może tak jak mówi Weronika, wykorzystajcie przepisy, gdy zaczniecie rzucać paragrafami to się dopiero urzędasy zdziwią ;)
OdpowiedzUsuńWeroniko, OLQA, ika
OdpowiedzUsuńdzięki za wsparcie (i paragrafy). Może nawet kopnęlibyśmy nimi kogoś z półobrotu, tylko że... nie ma kogo, bo Pani P. nie ma :)
Aneta,
do gminy to my mamy 2 minuty spacerkiem z dwulatkiem za rękę, szkoda nerwów na łapanie telefonicznego zasięgu:)
Ło matko i córko, że tak powiem! Wy to się macie z tą szeroko pojętą biurokracją ...
OdpowiedzUsuńGdyby nie silne pragnienie uczestniczenia w życiu Waszego Prywatnego Domu Kultury, to bym Was zachęcała do "samej-woli" ... (szybciej by ją wyprostować, tylko wtedy z dotacji nici)
:-O
OdpowiedzUsuńo zgrozo! współczuję i wspieram mentalnie ;) cieszę się że my tylko remontujemy a nie rozbudowujemy.. może nas ominie ten horror!
mam wrażenie, że w tych okolicach tylko migrujące mieszczuchy przejmują się przepisami, lokalny już by był w połowie budowy ;)
p.s. oczywiście nie zachęcam do samowoli budowlanej ;-)
OdpowiedzUsuńNie no, nie, samowolnie wywijać stropami nie chcemy:)
OdpowiedzUsuńach jo.. jak mawiał Krecik ... to ja w drugą stronę trochę - zdarzają się takie przypadki kiedy gmina rozpatruje coś zadziwiająco szybko tak jak powinna i nie wykorzystuje całego dostępnego czasu .. i takiego przypadku Wam życzę !
OdpowiedzUsuń