Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Bilans niedzieli, czyli społeczeństwo obywatelskie, remontowy naturalizm i słowo na zakończenie sezonu.

Dach nie został załatany, bo nie mieliśmy gwoździ.
To koniec listy porażek.

Teraz owoce niedzielnego wożenia się po szarych drogach powiatu.

Koleiny wykopane samochodem kuriera zasypane są w połowie. Nadal usadawiamy więc naszego krążownika szos na tak zwanej drodze. Jednak, jak to się mówi, szklanka (czyli koleina) jest do połowy pełna.

Ścieżka wewnątrz obejścia oskubana z grubej gumy, śliskiej wiosną i jesienią, brzydkiej i lepiącej latem. (Skąd ona się tam wzięła, kto ją przytaszczył i po co pozostanie tajemnicą po wsze czasy.)

Naturalistyczna fotografia sterty śmieci witającej nas od progu (tak, tak, od roku poza kuciem tynków i kopaniem oraz zasypywaniem dziur zajmujemy się zbieraniem śmieci). Większość z tych rarytasów zgarnialiśmy z obejścia, nie z wnętrz. Wnętrza zawierają jeszcze z pół kontenera potworności (jeden zapełniony po brzegi dawno już odjechał), oraz dwa meble, dla których szukać będziemy domu (może komuś się spodobają). W tle widać budę krytą papą. Jedną z trzech...


Kilka kolejnych gałęzi znalazło swe miejsce wiecznego spoczynku na stosie.

Głosy oddane (łączymy wyrazy szacunku dla kandydatów, którzy osobiście przybyli przedstawić nam swój program i swoje osoby, co prawda postanowiliśmy głosować w okręgu, którego oni nie zasiedlają, a w zasadzie postanowił tak nasz adres zameldowania, ale nasze mentalne poparcie też się chyba liczy).

Jako, że nie mamy czasu na czekanie i chyba nigdy się nie poddajemy, zakasaliśmy rękawy i ...pewien fenomenalny dom, z fenomenalną stodołą w zestawie oraz fenomenalnym kamiennym ogrodzeniem został odnaleziony.



Słowo do Właścicieli powyższego: jesteście WIELCY.

A teraz wywód ...jak to się nazywało, kiedy ktoś gada o gadaniu? Takie postmodernistyczne tere-fere...

W każdym bądź razie zabierzemy głos we własnej sprawie, dla siebie samych, ku pamięci. Jeśli ktoś się przyłączy do czytania tego, będzie nam bardzo miło.
W ogóle jest nam bardzo miło, że to czytacie, ale o tym za chwilkę.

Zaczęliśmy pisać tego bloga na dzień przed podjęciem decyzji (ponieważ piszemy go wspólnie, stosujemy pewne uogólnienia, tak na prawdę decyzja przez połowę z nas była podjęta, a druga połowa jeszcze nie wiedziała, że już ją podjęła). Wyobrażaliśmy sobie, jak wirtualne stroniczki naszego pamiętniczka zapełniać się będą fotografiami rosłych mężczyzn taszczących drewniane bale, fotografiami kwiecia bujnie krzewiącego się w naszym ogródku, bielejących w słońcu płotków i innych sielskich obrazków. Rzeczywistość jaka jest, każdy widzi. Rzeczywistość to drzwi do radzieckiej lodówki, które nie załapały się na miejsce siedzące w kontenerze, to but odnaleziony pod płotem po wichurze, która ten płot zmusiła do klęknięcia, to wybite szyby, cieknący dach i cała reszta rzeczy, które człowieka powinny sprowadzać do parteru (czyli do stanu, w jakim znajduje się płot). Dla nas samych bywa zastanawiające, jak to w ogóle możliwe, że siedzimy sobie w ciepłym mieszkanku, daleko od naszej ex-małej-ojczyzny, dokładamy do prowadzonego w celu odbudowy domu interesu, a w przerwach na lunch lecimy na złamanie karku przerzucać różne rzeczy, które rzeczami już dawno być przestały, z kąta w kąt i jeszcze się z tego cieszymy.
Ale prawda jest taka, że nic lepszego nie mogło nas w życiu spotkać.

A teraz postscriptum do Czytających. Zwięzłe.
W zasadzie bloga piszemy dla siebie i dla Okrucha, ku pamięci, gdyby nam przyszło do głowy zmienić podejście do rzeczywistości, które wypracowała na nas ta nasza ponad roczna zabawa w miłośników ruiny. Jednak czasem optymizm schodzi do podziemia, no może nie do podziemia, ale czai się za rogiem i nie chce wyleźć...(no co, tak na prawdę jesteśmy zupełnie zwyczajni, ile można działać na pełnych obrotach wśród chłodu i opadów atmosferycznych) to bardzo miłe wiedzieć, że możemy tu zajrzeć i przeczytać kilka dobrych słów od Was, spożywając przy tym zestaw remonciarskich antydepresantów w postaci czekolady, coli i chipsów, Drodzy Czytelnicy.
Dzię-ku-je-my!
:)

13 komentarzy:

  1. zawsze pomyśleć można ,że rok do przodu!Teraz wszystko wygląda smutno ale na wiosnę ruszy(my)cie z kopyta, proszę tylko o nierobienie przerwy zimowej w blogowaniu bom stały podczytywacz i SIĘ NIE ZGADZAM!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też podczytuję, bardzo podziwiam i trzymam kciuki... nawet moge się zaoferować z wolontariatem na wiosnę-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cierpliwości!!! jeszcze przyjdzie czas na sielskie obrazki, kwiecie i białe płotki :) Póki co jest jak jest i z tego też się należy cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Was :) I oczekuję dnia, kiedy podobna decyzja dojrzeje w Nas i narodzi się jako działanie. Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja jako czytelniczka od-jakiegoś-czasu i osoba zamieszkująca Waszą ex-małą-ojczyznę dziękuję, że mogę zaglądać. bo się tu natycham. bo wiarę łapię, że może na mnie też gdzieś mój dom czeka i mnie znajdzie kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witamy gości!
    Rewanż widze udany;)
    Zapraszamy do środka, też robi wrażenie ;D
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  7. Z doświadczenia wiem, że wraz z nadejściem zimy optymizm się ulatnia, jednak pierwszy powiew wiosny przynosi jego uśpione pokłady :) Także byle do wiosny moi mili, a zimę wykorzystajmy do zregenerowania sił i snucia planów :)

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Będzie dobrze, bo jak ma być!
    A budy to jakies takie wypasione macie, szkoda ze tak daleko bo jeszcze jedną bym przygarnęła;] Dla prosiaka;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to już zaprawiona w takich bojach jestem.Też z ruinki podnosiliśmy.I u Was zabieleją ściany domku a kwiecie będzie się słać po ogrodzie łanami.Czyta się Was zawsze z ciekawością więc nie ustawajcie w bojach i w pisaniu bo sezon może trwać i cały rok :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Drogi gruntowe każdy wie jakie są, póki przejedzie traktorem, to nikogo nie obchodzą :/..ja też sam 'reperuje' niektóre odcinki, a i tak nie podjadę pod chatkę..
    Szkoda, że nie daliście fotki tej gumowej ścieżki..a co to za mebelki?
    A ja bym chciał, żeby i po wyborach tak się pokazywali, i chodzili pytali co kogo 'boli', a nie potem na laurach spoczywali, i ciepłych stołkach..
    Zimą też roboty, na które w ciągu roku nie było czasu, np. uprzątanie zalegających drzew, no i w środku, jak się napali, prace wykończeniowe mogą trwać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O kwiatkach to by mi się nie chciało czytać:)
    Ale my tu gadu gadu, a ja w interesie wpadłam - dawajcie tu te niepotrzebne meble!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wilku,zdjęcia gumy zrobimy specjalnie dla
    Ciebie, jak tylko odkopiemy ją spod śniegu.

    Sara, wrzucimy tu foty mebli (kiedy tylko wywleczemy te szafy z okowów półmroku, który nie pozwala na wykonanie jakiejś przyzwoicie oddającej rzeczywistość fotografii) z adnotacją "przyjeżdżajcie i zabierajcie".

    OdpowiedzUsuń