Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

środa, 7 marca 2012

Wspólny wróg jednoczy, czyli na układy nie ma rady.

Wczoraj byliśmy na jednej z dwóch comiesięcznych wizyt u pani B., księgowej. Dowiedzieliśmy się (no co, to mała gmina jest!), że pani P. (z urzędu, od warunków) niespecjalnie układa się relacja z D., architektem. (Nawiasem mówiąc D., architekt, wyznał nam, że "nie żyje w przyjaźni" także z urbanistką zatrudnianą przez UMiG.) Ponieważ pani P. zawsze była dla nas miła, udaliśmy się do niej. Wyszliśmy z powtórnym zapewnieniem, że kiedy wreszcie D., architekt, złoży nowy wniosek o warunki zabudowy, pani P. zrobi wszystko, by rozpatrzenie go trwało jak najkrócej.

Miłe? Miłe.

31 komentarzy:

  1. To już trochę zakrawa na sagę kryminalną... mam nadzieję, że w piątek rozjaśnicie mi trochę, jak ta dość prosta sprawa mogła się tak zawikłać ;-) Przyznam, że nie daje mi to spokoju...
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inkwizycjo, sprawa to jest już zupełnie wyprostowana:
      nowe warunki + stary projekt = pozwolenie na budowę.

      :)

      Usuń
    2. Choroba, nie załapałem, że to warunki się zmieniły :P

      Usuń
  2. No zuchy ! ... zaczynacie łapać, jak się sprawy załatwia!
    Tylko tego.. mi proszę... nie pisać... na blogu...
    Co ja się przez Was nadenerwuję :/ :) :\ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na czyim blogu i czego? :)

      Usuń
    2. Albo się załatwia, albo się pisze, że się załatwia.
      Co ja się z Wami mam :/)

      Usuń
    3. Sąsiedzie, to wymiana uprzejmości była.
      Po prostu. Żadnego załatwiania. :)

      Usuń
    4. O. Teraz bardzo dobrze !! Zuchy !

      Usuń
  3. ach ta pani B., księgowa! wszystko, skubana, wie:)
    Wieczorem spełnię toast za zdrowie Waszego projektu (coby się nie zestarzał zbytnio w objęciach D., architekta):)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wie, wie:)

      Toast się przyda, niezaprzeczalnie.

      Usuń
  4. Słuchajcie, a macie już te 4 egzemplarze projektu w ręku ? Bo wniosek o WziZT, sami możecie złożyć, zwłaszcza jeśli Pani od wniosków taka miła, to powie co i jak, i nie jest to umiejętność tajna i zastrzeżona. Takoż po tych 2-3 tygodniach po jego wydaniu, wniosek o pozwolenie na budowę. Znacząco to skórci czas oczekiwania. Przy zrobionym projekcie wypisywanie wniosku trwa maksymalnie 15 minut plus dojazd do urzędu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No skądże znowu, toż to nadmiar szczęścia by był.
      Obecnie są one w lwóweckim starostwie, pewnie niebawem wrócą do D., który z resztą uraczył nas swego czasu (wobec żądania ujrzenia projektu przed złożeniem wniosku) interesującym pytaniem "A po co?". (Oczywiście się wkurzyliśmy i uparliśmy, ale w odpowiedzi wysłał nam jakieś ochłapy.)

      Poniekąd masz rację z tym składaniem wniosku samodzielnie, mamy takie momenty, że...ale kurczę, on dostał za to tak potężną (przynajmniej dla nas) gratyfikację finansową, że chcemy od niego wyegzekwować chociaż wywiązanie się z umowy do końca.

      W każdym razie wszystkie twoje uwagi skrzętnie zapamiętujemy i jesteśmy za nie bardzo wdzięczni, szczególnie, że być może pewnego dnia zmienimy zdanie.
      :)

      Usuń
    2. Nie no pewnie jak bierze ciężkie pieniądze za zastępstwo inwestorskie to niech gania po urzędach. Tak właśnie zauważyłam że się mały błąd w mojej poprzedniej odpowiedzi wkradł. Po uzyskaniu nowej WZ w starym projekcie w opisie trzeba zmienić numer tej WZ oraz - na wszelki słuczaj daty wykonania projektu. Można to zrobić tipexem i stosownym podpisem przy zmianie, ewentualnie jeszcze wymienić jedną stronę opisu - tam gdzie opisuje się zgodność projektu z Wz nie dajcie się wmanewrować że cały projekt trzeba przedrukować. Teoretycznie być może tak jak lekarze miedzy sobą, powinnam obstawać, iż pan D ma bardzo ważkie powody i pilnować interesów własnej branży, zwłaszcza że ja ideałem to też nie jestem, ale pytanie "a po co " rozwaliło mnie na łopatki :)))

      Usuń
  5. Ja to Wam powiem, że Wasz blog to dla nas niezłe `case study` jest. Obyśmy tylko nie musieli w przyszłości naszych zmagań z materią, uczestniczyć w tak skomplikowanych sytuacjach kryzysowych jak Wy. W naszym przypadku to może nie być takie proste, bo nie wiem czy mamy tyle dystansu i poczucia humoru co Wy. Ale wiadomo, co nie zabije to wzmocni. :-) Trzymamy kciuki nadal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Numer polega na tym, że nigdy się nie wie, z kim przyjdzie człowiekowi kolaborować za "x" lat. To nie poczucie humoru trzyma nasze nerwy na wodzy, to wyrachowanie zmusza nas do utrzymywania dystansu ;)

      Usuń
    2. Do nieba żywcem pójdziecie. Ja jednak sądzę, że w życiu można sobie pozwolić na posiadanie wrogów. Inaczej różne jełopy robią, co chcą i siedzą dalej jak pączki w maśle.

      Usuń
    3. No jasne, Sąsiedzie, że można sobie pozwolić, ale nie przed załatwieniem sprawy;)

      Usuń
    4. A jak się już załatwi, to po co się denerwować?

      Usuń
    5. A poza tym - w zjełczałym maśle to za przyjemnie jełopom pewnie nie jest.

      Usuń
  6. A jest! .. i kolejny aniołek wdepnie w to samo g. Za dobrym nie wolno być !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. A tłumienie emocji prowadzi do wrzodów!

    OdpowiedzUsuń
  8. A to na razie tyle, bo muszę jechać po żonę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sąsiedzie,że tak zmienię temat: a gdzie Ty mieszkasz :)?

      Usuń
    2. To nie wiesz ? Fejk jestem internetowy :)

      Usuń
    3. dobra, jestem stara i nie jarzę niektórych tekstów: co to "fejk"?

      Usuń
  9. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11034799.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo - reklama fotografki zupełnie nienachalna.

      Usuń
  10. no to już jestem mądrzejsza :) co nie zmienia faktu,że gdzieś mieszkasz Sąsiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zniknę jak Magda M. ;)

      Usuń
    2. No jeśli się Sąsiad nie określi, to zaiste - w końcu stracimy zainteresowanie.
      Co to za fejk bez pożywki?

      :)

      Usuń