Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 2 lutego 2012

Weltschmerz inwestora.

Jest tak - albo mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem spychologii, albo, w co wolimy wierzyć, wszystkiemu winne są przepisy, albo nie wiadomo o chodzi.

W przypadku pierwszej opcji - w tej rundzie warunków nie będzie, a co za tym idzie, pozwolenia na budowę też nie.

W przypadku drugiej opcji - w tej rundzie warunków nie będzie, a co za tym idzie, pozwolenia na budowę też nie.

W przypadku trzeciej opcji - nie wiadomo o co chodzi, co nie zmienia faktu, że w tej rundzie warunków nie będzie, a co za tym idzie, pozwolenia na budowę też nie.

Chyba że od naszej porannej wizyty w Urzędzie Gminy pani P. zmieniła zdanie, sprzeniewierzyła się przepisom i posłuchała D., architekta, który miał do niej dzwonić w samo południe.

Brzmi jak western? Chcieliśmy Dziki Zachód, to go mamy.

Pitu, pitu już było - przejdźmy do faktów.

Staliśmy prze biurkiem pani P. z Potomkiem (i jego planem na pożarcie dźwiganego właśnie ze sklepu chleba z dżemem, co skutkowało pewną niecierpliwością unoszącą się w powietrzu) i cieszyliśmy się, że przyłapana została przez nas na wykonywaniu telefonu w sprawie naszej budowy. Rozmowa nie brzmiała obiecująco. Wszczęcie procedury od nowa wynika stąd, że poprzednie warunki były wydane dla zmiany sposobu użytkowania bez zwiększenia obrysu budynku i nie trzeba było robić jakiejś-tam rzeczy, którą trzeba zrobić ze względu na to, że według nowej wizji dom będzie stał tam, gdzie stoi, i jeszcze trochę dalej.

Pani P. obiecała, że teraz to potrwa miesiąc z hakiem (dodajmy do tego 60 oczekiwania na pozwolenie oraz dwa tygodnie na uprawomocnienie - czyli może latem...ale to już było!). Zwaliła poprzednie półroczne oczekiwanie na panią architekt, z którą urząd już nie współpracuje. Powiedziała, że nowa pani architekt bardzo szybko zajmie się sprawą i że przepisy się zmieniły, i nie będzie trzeba czekać, aż wszyscy odpiszą, a jedynie - aż nie odpiszą.

Wniosek? Chleb z dżemem jest dobry na wszystko.

Z OSTATNIEJ CHWILI...
D., architekt, nie mógł dodzwonić się dziś do pani P. Ma plan awaryjny. Ha!
Kolejna akcja podbramkowa jutro.

9 komentarzy:

  1. no nie.....totalna załamka....
    na to trzeba chleba ze "szmalcem" abyb był poślizg" a nie z dżemem....bo ten to tylko może "zemglic" czego wam nie życzę.....

    OdpowiedzUsuń
  2. No to do wiosny akurat się wyrobicie - no może do później wiosny... Obstawiam opcję drugą w wariancie upierdliwego urzędnika (bo wszystko zależy od interpretacji, niestety).
    A Potomek to taki żarłoczny na dżemik? ;-))
    Jak zaczęłam czytać, to przemknęło mi, że może miał plan na pożarcie pani P....
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, nic to,jak mawiał Pan Wołodyjowski,nic to, Baska;(

    OdpowiedzUsuń
  4. trudno zachować stoicki spokój , ale tego własnie Wam życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tam u Was dzieje się? gmina powinna /musi/ wydać decyzję o warunkach zabudowy, powinniście złożyć oficjalny wniosek /na piśmie, z potwierdzeniem, na dziennik podawczy/, a gmina ma obowiązek odpowiedzieć, jakie by te warunki nie były. Jeśli jest plan zagospodarowania przestrzennego, to należy pobrać wypis tego planu /praktycznie od ręki/, gorzej, jeśli takowego nie ma, bo wtedy trwa dłużej to rozpatrzenie, ale po czasie odpowiedź nadejdzie /trwa to od 3-6 miesięcy/. Przecież musicie mieć w ręku decyzję, pozytywną lub negatywną, aby móc ewentualnie odwołać się od niej. Pozdrawiam serdecznie i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Halo? Dzień dobry- z tej strony pani J. z telewizji!

    OdpowiedzUsuń
  7. rety, rety, rety
    ręce opadają z szelestem do kostek
    dno dna i dwa metry mułu
    ale nadal trzymamy kciuki!!!!! mocno
    !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. They got OLAH and the SMITH Farms with QUARRY LANES- WICKLOW.
    They got DISATEDA ith DATIL- GILLES.
    They got MARY PAT and HITURAT and COMEN.
    better fuck off like KILLA HILL.
    She gave the BOOKS.
    She gave the SIGNATURES.
    She gave the DEREPUL !
    FREAKSB?
    COCHOUN!
    She gave away the fucking HARCOYAN and CASA DONASA VENCEDORAS !

    OdpowiedzUsuń
  9. :/no, jaja jakieś. O tyleż przybytek będzie cenniejszy bo krwią, potem i stalowymi nerwami wznoszony.

    OdpowiedzUsuń