Mamy ogromny dług. Wdzięczności.
(A budowa nawet nie zdążyła się zacząć.)
Dziś w nasze skromne progi zawitała połowa ekipy z niezbyt odległego sąsiedztwa tylko po to, by przekazać nam nasze drogocenne zbiory, przywiezione prosto z Poznania:
(Zdziwi kogoś, że widzieliśmy się pierwszy raz w życiu?)
Stare domy przynoszą szczęście. Przynajmniej nam. Przynajmniej (czyli aż, ale napisaliśmy przynajmniej, żeby lepiej brzmiało) do ludzi.
I jak my się Wam odwdzięczymy?
taka znajomość w nowej "ojczyźnie" "droże pinięndzy":)
OdpowiedzUsuńnie przesadzajcie ;-D niczego takiego co by było godne specjalnego posta ekipa z niezbyt odległego sąsiedztwa (jeszcze) nie zrobiła..
OdpowiedzUsuńhmm zawsze można się odwdzięczyć propozycją skorzystania ze zbiorów lub zaproszeniem na partyjkę carcassonne
pozdrawiam z Poznania
druga połowa
Nasze zbiory stoją przed Wami otworem, o ile interesują Was symulakry, zarządzanie logistyczne albo dzieje teatru lalek:)
OdpowiedzUsuńA wspólnej partyjki (niejednej) nie możemy się już doczekać!
I chyba zaczniemy Was namawiać na ostateczną imigrację.
Nie uważacie, że to fantastyczne - do niedawna kompletnie obcy sobie ludzie - poznają się w sieci, okazuje się, że mają podobne pasje, zainteresowania, podjęli podobne wyzwania i zaczynają się wspierać. A może to początek pięknej przyjaźni?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
niu lejałt jest ql
OdpowiedzUsuńMili moi! moc starych domów działa :)
OdpowiedzUsuńPs. A co to jest carcassonne? ... poszukam w sieci :)
Wiesz co Ananda, lepiej weź czwartego do carcassonne i poszukaj odpowiedzi w Mirsku:)
OdpowiedzUsuńStrasznie fajnie. Pozdrawiamy i Was i Ekipę ze Śledziby Pzdr.
OdpowiedzUsuńZiŁ! Z przyjemnością zawitamy i do Mirska (ja się skuszę na carcassonne, ale za moją drugą połowę nie ręczę, w eurobusiness nie chce ze mną grać!) i do Kłopotnicy (na szczegółowy rekonesans) - niechże tylko śniegi puszczą ;)
OdpowiedzUsuń