Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 1 czerwca 2012

Pozwolenie na budowę

nie zmaterializuje się przed naszymi oczyma zbyt szybko,gdyż wniosek o jego wydanie...nie został jeszcze złożony.

D., architekt, po tym, jak uświadomiliśmy mu, że w powiecie nikt o naszym projekcie nic nie wie, napisał, że właśnie jest w drodze. Ten wniosek znaczy się. Do Lwówka.

W kwestiach pozostałych (Mały Biały Domek) - osiągnęliśmy przyjemny stan nicniemuszenia (czytaj: "może", "zobaczy się"). Zaraz po tym zadzwonił telefon. Jutro jedziemy do Małego Białego wysłuchać propozycji. Nasza z wymianą towarowo-pieniężną (dom za kasę plus mieszkanie) nie spotkała się z akceptacją "tego w dresach"( jak mawia Sąsiad), który w rzeczywistości jest niestety przemiłą i niezmiernie serdeczną panią A.
Niestety (choć w zasadzie nie przeszkadza nam to w życiu), gdyż mamy pewną nieposkromioną skłonność do nieograniczonej wiary w miłych ludzi i ich intencje oraz równie nieograniczoną chęć do realizowania z nimi tak zwanych "interesów życia".
Na szczęście mamy też, poniekąd za sobą, doświadczenie z imć D., architektem!
------------------------------------
piątek, 1 VI 2012, 20:02
Z ostatniej chwili - otrzymaliśmy mejla od D., architekta - przesłał nam skan potwierdzający złożenie wniosku o pozwolenie na budowę!

10 komentarzy:

  1. wiem, który to jest Mały Biały :) wydaje mi się,że od dłuższego czasu ma status "do sprzedania"?ten architekt D. to bardzo wnerwiający typ, macie z nim pisemną umowę? a dzisiaj okazało się,że znacie się z naszą dawną przecznicką sąsiadką, K., mamą 3-latki T. :)
    p.s. podoba mi się coraz bardziej na blogach faza na podawanie pierwszej litery imienia różnych osób, hihi. Czuję się "zarażona" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mamy, ale to nic nie szkodzi - ona nie przewidziała wywiązania się z niej przed ostatecznym wywiązaniem się. Karę za to pierwsze, spóźnione wywiązanie się D. poniósł...

      Co do Małego B., to się zgadza. A my od tego dłuższego czasu tak się na niego gapimy...i już chyba sami nie wiemy dlaczego:)

      Usuń
  2. Po wyjaśnieniach na temat stanu Małego Białego w stosunku do zdjęć, mocno trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Kto ma mientkie serce, ..." itd. :DDDD
    Pozdrawiamy serdecznie i niezmiennie trzymamy kciuki

    OdpowiedzUsuń
  4. A właściwie dlaczego my go nie chcieliśmy? Pamiętacie? ;-))
    A ten skan to aby nie fałszywka? Aż nie wierzę...
    Ściskam: czule i za właściwe decyzje ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, pamiętamy, za mało ziemi dla (wędzonych) kóz:)

      Błagamy, nie kracz! :)

      Usuń
  5. No kochani ! zagraliście pokerowo!
    Na mur beton ten w dresach planował, że zamieni swój zapuszczony stary dom (z niewielką dopłatą) na Wasze przytulne i ciepłe mieszkanko, ale po tym tricku z ofertą, tak zbaraniał, że na wszelki wypadek odmówił. I ja też bym się dobrze rozglądał, czy nie jestem w ukrytej kamerze. Brawo! Teraz już mu możecie mieszać jak popadnie. Tylko nic nie podpisujcie, dopóki nie wyłoży kasy.
    P.S. Jak on udaje panią Anię? To kawał cwaniaka jednak jest.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mnie ominęło? Mały Biały domek? Muszę nadrobić stracone chwile...kopnąć w żyć należy tego architekta i zatrudnić nowego....to chyba lepsze i szybsze rozwiązanie od ciągania się z obecnym tu i tam...miglans jest i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, wiesz, koncepcja z Małym Białym jest środkiem do celu, ale z pewnością go odracza. Także z pozwoleniem spieszy nam się jeszcze mniej niż zwykle:)

      Usuń
  7. Interesujący wpis. Czasem takie sprawy potrafią ciągnąć się długi czas

    OdpowiedzUsuń