Jeździliśmy, liczyliśmy, wydzwanialiśmy i konsultowaliśmy.
Podejmowanie tych czynności, zaowocował, przemyślaną (co zupełnie do nas niepodobne) decyzją - Mały Biały, jeżeli oczywiście zechce, może na nas poczekać.
Nie mówimy "nie" i "nigdy", za to zdecydowanie musimy rzec "nie teraz".
ech czas ucieka a Wy w lesie jak to mówią...szkoda ttylko że zamiast Wam pomagać władze rzucaja kłody pod nogi.... przecież ten dom byłby uratowany i cieszył oko ....a dla Was byłby prawdziwym domem.....
OdpowiedzUsuńŚledzę losy Wasze i Waszego domu już jakiś czas.
OdpowiedzUsuńBardzo Wam kibicuję by się udało. Dom po remoncie i w nowej szacie na pewno będzie wyglądał cudownie. Zdecydowaliście się na wielkie wyzwanie. Ale wyzwanie z piękną i ogromną duszą:)
Trzymam kciuki mimo wszystko.
Pozdrawiam
dakola.
Nie zaskoczyłam, to chodzi o numer 8?
OdpowiedzUsuńNieee :)
Usuńpogratulował !
OdpowiedzUsuńotóż to.
UsuńNadrabiam zaległości czytelnicze i jak przeczytałam o "spotkaniu" z "małym-białym", pomyślałam, że oszaleliście i kupiliście. W tym wypadku retardacja jest słuszną decyzją. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuń