Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 7 czerwca 2012

Pointa mrożącej krew w żyłach historii o Małym Białym Domku.

Jeździliśmy, liczyliśmy, wydzwanialiśmy i konsultowaliśmy.
Podejmowanie tych czynności, zaowocował, przemyślaną (co zupełnie do nas niepodobne) decyzją - Mały Biały, jeżeli oczywiście zechce, może na nas poczekać.
Nie mówimy "nie" i "nigdy", za to zdecydowanie musimy rzec "nie teraz".

7 komentarzy:

  1. ech czas ucieka a Wy w lesie jak to mówią...szkoda ttylko że zamiast Wam pomagać władze rzucaja kłody pod nogi.... przecież ten dom byłby uratowany i cieszył oko ....a dla Was byłby prawdziwym domem.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Śledzę losy Wasze i Waszego domu już jakiś czas.
    Bardzo Wam kibicuję by się udało. Dom po remoncie i w nowej szacie na pewno będzie wyglądał cudownie. Zdecydowaliście się na wielkie wyzwanie. Ale wyzwanie z piękną i ogromną duszą:)
    Trzymam kciuki mimo wszystko.
    Pozdrawiam
    dakola.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrabiam zaległości czytelnicze i jak przeczytałam o "spotkaniu" z "małym-białym", pomyślałam, że oszaleliście i kupiliście. W tym wypadku retardacja jest słuszną decyzją. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń