poznaliśmy Sąsiada.
Nie napiszemy nic więcej, gdyż lewą ręką podtrzymujemy sadzone właśnie na włościach drzewka (na czele z orzechem przywleczonym do Kłopotnicy przez Śledzibowców), a prawą urządzamy "kameralny" (czytaj: bardzo mały) prywatny dom kultury w zupełnie innym miejscu.
Wyszło jak zwykle, czyli inaczej niż się spodziewaliśmy, ale nie ma tego złego.
P.s.Chętnych na sadzonki malin odmiany Neusorge, bzu i lipy oraz płotów serdecznie zapraszamy na legalny szaber...choć różnie może się on skończyć.
Ja bym przyjechał po te sadzonki. Ale się boję. Zresztą, chwilowo nie mam czym.
OdpowiedzUsuńMożemy Cię przywieźć :)
UsuńAle...co Wy z tym robicie? Przecież w zeszłym roku mieliście chyba ze sto kilo malin na odziedziczonych krzakach!
My też mamy do rozdania lekką ręką sadzonki malin (późne, odm. Polana) w ilości prawie dowolnej. Na bez piszemy się w terminie późniejszym. Natomiast bardzo jesteśmy ciekawi Waszego domu kultury, proszę coś zdradzić ;-)) Uściski!
OdpowiedzUsuńHm...jesteśmy głęboko nieobeznani z ogrodnictwem, jednak nasze owocowały ostatnio w lipcu...czyli dobrze byłoby uzupełnić plantację o coś późniejszego (jeżeli z tymi późnymi to o to właśnie chodzi).
Usuń