Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 7 maja 2012

Widoki (na przyszłość), czyli o co chodzi z tym domem kultury.

  Jak wiadomo, mamy widok.





No, może nie zawsze, ale jednak!

Jak może nie do końca wiadomo, mamy też drugi widok. Nieco odmienny.

Prawo do widoku numer jeden nabyliśmy jakieś dwa i pół roku temu głównie po to, by pewnego dnia rozpocząć sielskie życie, w którym widywać się będziemy także w pracy. W wyniku wielu pozornie fatalnych zbiegów okoliczności (brak pracy w powiecie, wysoki stopień niesuboordynacji D., architekta, ogólny (niegalopujący) stan finansów, mieszkanie u ujścia ulicy Kasprowicza w Jeleniej) staliśmy się dzierżawcami widoku numer dwa (gdyż jak wiadomo nie ma tego złego). I plan został zrealizowany. Inaczej rzecz ujmując, numer 8 miał być środkiem do celu, ale sądziliśmy, że będziemy musieli go (ten dom) najpierw wyremontować. Okazało się, że dom stoi odłogiem (nawet doń nie wkraczamy, od kiedy weszliśmy w rolę niedzielnych działkowców miotamy się jedynie wokół murów), a my remontujemy cel. I tak, dom kultury, który mieścić miał się w Kłopotnicy (i pewnie kiedyś będzie się mieścił) ziści się w industrialnych klimatach Ubocza, na zapleczu firemki, którą skleciliśmy naprędce z powodu domu, prawie dwa lata temu, mając nadzieję na wyciągnięcie z niej jakiegoś minimum socjalnego.

Także...szukamy okolicznych ludzi do prowadzenia warsztatów rękodzielniczych, tylko na projekcje w szczerym polu jeszcze trochę będziemy musieli poczekać.

14 komentarzy:

  1. Rozumiem, że jak już znajdziemy swoją ruinkę i się przeprowadzimy "w okolicę", dostanę u Was posadkę ;-)
    A kiedy uroczyste otwarcie (z szampanem i kanapkami)? ;-))
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne Inkwizycjo, postanowiliśmy zlikwidować bezrobocie w powiecie;)

      Wygląda na to, że bez parapetówki się nie obędzie, nie Ty jedna o nią pytasz:D

      Usuń
    2. Ach, a będziecie mieli piec do ceramiki?...

      Usuń
    3. Szukamy sponsora:) (Albo:usiłujemy nań uciułać.)

      Usuń
  2. Sponsora ?! No skandal. Rozpuszczeni jesteście strasznie. Inwestora szukajcie!
    Po ile taki piec? Kiedy się zamortyzuje i ile wyniesie dywidenda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli chce się Sąsiad skusić?
      Mamy w takim razie już troje chętnych;)

      Usuń
    2. No pewnie, tylko mi proszę wyjaśnić, co to takie jest i ile trzeba mieć.. w razie się straci :)

      Usuń
  3. A w ogóle to widoczki są jak nic podrabiane w fotoszopie. Pierwszy taki zielony i radosny, a drugi ewidentnie zabrązowiaony i smutny. Tak się tworzy niepotrzebnie nieprzychylne nastawienie do lokalnego przemysłu. Proszę włożyć real-photo, albo zaraz tam podjadę i sam zrobię zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. A co z tą Kasprowicza w JG? Ja tam kiedyś byłem, na tej ulicy znaczy, samochód naprawiać. W serwisie, co się w japońskich specjalizuje. Pan jak zobaczył mą ferozę to powiedział, że mam sprzedawać jak najszybciej. Ujął to dużo gorzej, ale nie napiszę. Że stuka i puka i w ogóle do niczego. Jeździ do dzisiaj.

    To brzydkie miejsce jest, chociaż nad rzeką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "To brzydkie miejsce jest, chociaż nad rzeką."
      No właśnie.

      Usuń
    2. o dzięki za info, szukałem kumatego mechanika w okolicy ;)

      Usuń
  5. jejku, jak ja żałuję, że nie jestem z okolicy, tym bardziej że jestem osobą, której szukacie, a Wy jesteście osobami, których ja szukam ;-)
    W każdym razie, gdybyście chcieli kiedyś z Waszą cudną inicjatywą powędrować gdzieś na północ, to ceramika, malarstwo i różnorakie rękodzieła nie są mi obce, a wykształcenie pedagogiczne w razie czego też jest.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki już nie tylko za dom!

    OdpowiedzUsuń