Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 24 lutego 2012

Niczego już nie napiszemy...

na temat czekania na pozwolenie aż do dnia, w którym zobaczymy je na własne oczy.
Telefon do starostwa przyniósł może nie oczekiwany, ale spodziewany rezultat.

Zatem - cicho sza! (Tak, tak, wieczorami - zamiast spożywania coli i chipsów - oglądamy najsłabiej zagrany polski serial o agroturystyce, kwintesencję sztuki szczęścia.)



A za oknami widać nowy sezon.

13 komentarzy:

  1. tytuł mnie zmroził, ale niech no tylko odtaję-jadę do Mirska i zrobię im ( jak mówił kiedyś SYN)WJAZD NA CHATĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. skąd u Was taka cierpliwosc?
    to nie jest normalne
    na urzędy też jest bat, do jasnej cholery....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Numer polega na tym, że tu trochę urząd, tam trochę architekt i jeszcze kilka akcji z cyklu "jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to nie wiadomo, o co chodzi" - i wszyscy mają czyste ręce.
      A my nie mamy na kogo ukierunkować złości;)

      Usuń
  3. O rany, malo zawalu nie dostalam widzac tytul posta... :D Przez mysl mi przelecialo, czy aby cos sie nie zawalilo ;)))

    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też tak przez myśl przeleciało, katastrofa jakaś czy co

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście, tytuł mrozi krew w żyłach...a to TYLKO kłopoty z urzędnikami...tak już jest w naszym kraju. Lata świetlne upłynąć muszą zanim do nich dotrze kto tu jest dla kogo...cierpliwości! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż. Nie wszędzie tak to działa... ;P

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Przemyślałem swoje nieprzemyślane słowa. Tak robią tylko ludzie o niewłaściwym podejściu. Jak ktoś naprawdę kocha, to poczeka ;P

      Usuń
  7. ja też pomyslałam o najgorszym czytając tytuł....
    no dobrze , czekanie na papiery czekaniem ale zabezpieczyć własność swoją chyba można ?
    a może zaprosić jakiegoś redaktora z lokalnej gazety ? na mały rekonesans i wywiadzik ?

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurcze tez myslalam ze juz koniec z blogiem albo cos gorszego..tak wiec wytrwalosci w czekaniu:Di bez takich kolejnych straszących postów bo na zawał zejdę

    OdpowiedzUsuń