Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 27 stycznia 2011

Na układy nie ma rady.

Z początkiem roku postanowiliśmy wziąć byka (czyli 457637262 rozmaitych spraw) za rogi i zrobić z nim porządek.


Zaczęliśmy nieśmiało, od poszukiwania drukarni i rejestracji samochodu, co zaowocowało prawie trzystukilometrową wycieczką wgłąb kraju (i tak trzeba było jechać, wypad nabrał jednak dodatkowego sensu).

Nie wspomnimy nawet, że nasz krążownik ma jakiś dziwny system upychania rejestracji samochodowych, więc postępujemy zupełnie nielegalnie, jeżdżąc z nowymi blachami w kokpicie i dalej bijąc po oczach naszą nietutejszością.
(Tak, mamy zamiar wyremontować dwustuletni dom, a nie umiemy wymienić rejestracji we własnym aucie.)

Po przeprowadzeniu rozmowy z D., architektem, (Czy mamy pana dręczyć?) uzyskaliśmy, co chcieliśmy, czyli garść szczegółów i spokój ducha.

W międzyczasie sami poprosiliśmy się o reprymendę...dyrekcji przedszkola, co wywołane było brakiem obycia, czyli pominięciem osłonek na buty w akcie wtargnięcia na teren placówki. (Ale teraz, Pani Dyrektor, już będziemy wiedzieć! I prosimy, niech to nie wpłynie na przyznawanie punktów w procesie rekrutacyjnym naszemu dziecięciu.)

Jak to z naszymi poczynaniami bywa, nigdy, przenigdy nie ma tego złego, ale zawsze dobre tkwi gdzieś na końcu pozornie niezbyt pozytywnie rokującego zestawu wydarzeń.
Skoro jednak o tym wiemy, ile razy jakaś sprawa zaczyna przybierać obrót fatalny, zacieramy ręce, bo oczywistym jest, że za kilka dni splot okoliczności, los, przeznaczenie, czy - jak kto woli - przypadek, otworzy przed nami nowe, cudowne możliwości, lub chociaż wyprostuje sprawę.

I oto umęczeni współpracą z pewnym biurem rachunkowym postanowiliśmy poszukać innego.
I trafiliśmy w dziesiątkę. Powiemy tylko tyle: na układy nie ma rady.
Bardzo ciekawym szczegóły możemy zdradzić w rozmowie niekontrolowanej.

Nowa znajomość zaowocowała reformą naszych poglądów na temat kopalń. Teraz jesteśmy za, a nawet przeciw.

I wbrew pozorom wszystkie wyżej wymienione sprawy bezpośrednio przekładają się na remont numeru 8!

5 komentarzy:

  1. Opowieść niczym zapowiedź nieznanego jeszcze nikomu filmu Barei :)

    OdpowiedzUsuń
  2. optymizm wrócił:)) cieszę się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. aż ciekawość zżera człowieka-co będzie dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zaciskam kciuki za to by pacholę było na liście "przyjęci"!

    OdpowiedzUsuń
  5. Liczę, że z tym zacieraniem rąk w przypadku spraw fatalnych macie rację. A swoją drogą też mam nieprzerejestrowany samochód...

    OdpowiedzUsuń