Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 23 czerwca 2012

Wizualizacja.

Gapienie się w nieistniejącą już czeluść szamba jest niezaprzeczalnie fantastycznym uczuciem.
Było... i nie ma. (Przystajemy koło ex-dziury często i z satysfakcją wzdychamy.)
Mała rzecz, a cieszy!


Z nieprzemijającej okazji oczekiwania na pozwolenie na rozbudowę (w najlepszym razie zstąpi na nas w sierpniu, nie przyzwyczajamy się jednak nadmiernie do tej myśli) nadal zajmujemy się zabawą w działkowców i ogrodników. Idzie nam wybornie.

Wszystko będzie kiedyś wyglądało mniej więcej tak:


Zrealizowaliśmy

-konwalie na grobowcu szamba,

-wbicie dwóch grubych pali i ustawienie kolejnej sterty kamieni jako podwaliny pod ogrodzenie złożone z tego, co pod ręką (kamienie, resztki domu, chaszcze) - może zrobilibyśmy więcej, ale oczywiście nie mieliśmy gwoździ, a na dodatek nie chciało nam się wywlekać taczki z piwnicy, ładować jej do bagażnika i wdychać dziwnej woni, jaką taczka wydziela, w czasie podróży na włości,

-sianie naparstnic i ostróżek (trzymajcie kciuki, rozmnażanie roślin z nasion wychodzi nam fa-tal-nie),

-sadzenie róż (czerwone kulki zimą),

-wpuszczenie w grunt sadzonek winobluszczu (-szcza?) (wiemy, wiemy że przywleczony zza Wielkiej Wody, ale TA czerwień jesienią...no nie mogliśmy sobie odmówić).

Poza tym dokładnie czytamy moheryjne posty.

Oglądamy Maję w ogrodzie (bo pokazują rośliny i mówią, co to za jedne).

Gapimy się na ekipę remontującą (z projektem!!!) poddasze, które widzimy z naszego betonowego okna w Mirsku i zastanawiamy się, czy wyciągać od nich namiary. Szukanie fachowców nas przeraża.
(Sąsiedzi z Grudzy - liczymy na Wasze doświadczenie!)

W kontekście fachowców z nadzieją rozpamiętujemy postać W., spotkanego podczas Dnia Otwartych Domów Przysłupowych w najlepiej rokującym pośród tychże - Śledzibie.

Intensywnie myślimy o przeistoczeniu STRASZNEJ STERTY w coś bardziej praktycznego.
Foto by Stanisław


Myślenie idzie nam doskonale.
Realizacja w powijakach...zdążyła już zarosnąć.





10 komentarzy:

  1. Po co Wam (jakis) projekt skoro macie taka rewelacyjna wizualizacje! :-)
    Pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy przybyłam Tu pierwszy raz, nie sądziłam, że będzie aż tak ciekawie :) Wizualizacja zaskakująca !!!
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewątpliwie, jakość wzdychania, po likwidacji szamba uległa znaczącej poprawie. :D

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. konwalie i naparstnice.. idealny zestaw dla wszystkożernego potomka :/ (mama, niam) ;)
    [i]

    OdpowiedzUsuń
  5. 4 latki kwiatków nie jedzą, to są w miarę rozumne stworzenia, choć lepiej żeby wiedziały co jest trucizną

    OdpowiedzUsuń
  6. Taak, szukanie fachowców jest przerażające... Ale przy TAKIEJ wizualizacji cała zabawa MUSI się udać ;-)
    Ściskamy!

    OdpowiedzUsuń
  7. jak wtopić milion dolarów w mały domek w malowniczej okolicy - służymy pomocą! a propos doświadczenia - nasi przyjaciele wcześniej remontowali stary dom - my nauczeni ich doświadczeniem popełniamy dokładnie te same błędy, te same wtopy, a nawet, a co! dorobiliśmy się własnych megawtop: zapraszamy na ścieżkę dydaktyczną pt: trzeba to było przecież zrobić zupełnie inaczej!
    pozdrawiamy
    M. i P.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie siejcie bylin, szkoda czasu, posadźcie je. Jednoroczne sobie siejcie, boście początkujący, jako i ja kiedyś byłam.
    A zresztą, skoro z Moherii czerpiecie, to może Wam się wszystko uda od razu? Taka szkoła i tacy pilni uczniowie, kto wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, po wpadce z sianą szałwią polecieliśmy po doniczkowaną:)
      Ale to takie fajne, jak coś rośnie od podstaw.

      Usuń
  9. Bardzo fajny wpis. Podoba mi się

    OdpowiedzUsuń