Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 5 czerwca 2012

Efekt kompromisu, oraz nasty raz o tym, że o ktoś jadł z naszych miseczek...

Niniejszym odnotowujemy kolejne włamanie oraz pierwszego w tym roku kleszcza.

Jak widać, ktoś "pił z mojego kubeczka i jadł z mojej miseczki".


Z rzeczy bardziej budujących: kompromisowy (i canina, i rugosa) żywopłot ma się nieźle - małe co nieco się przyjęło, a nawet zakwitło!

Kierunek rozwoju wydarzeń związanych z Małym Białym Domkiem pozostaje (tymczasowo) mocno niedookreślony.


9 komentarzy:

  1. Może jakaś informacja wśród ludu że biegła wiedźma rzuciła klątwę na każdego kto się będzie włamywał ? :) Może jakaś pokazowa inscenizacja rzucania uroku ? :) Kwitnące piękne :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupcie sobie fotopuapkę. Za 1000 zł można kupić już całkiem fajną. Działa też po ciemku. Przy okazji można poobserwować zwierzaki :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. zawieszona w odpowiednim miejscu jest właściwie nie do wypatrzenia.

      Usuń
  5. macie tam na wsi jakiś złodziei :(
    a rosa pulchra est ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. przyznajemy się bez bicia, że dnia 8 czerwca, czyli na jakieś 3h przed rozpoczęciem EURO 2012 byliśmy pod Waszym domem. Będąc w Gryfowie naprawdę głupio byłoby nie zajechać i nie zobaczyć tego na własne oczy. A, że nazwa Kłopotnica jakoś tak mi się zaplątała między zwojami, no to siłą rzeczy nawigacja pognała pod wskazany adres.
    Tak, weszliśmy pod dom i podziwialiśmy owo cudo. Ba... nawet pogadaliśmy przez chwilkę z Waszym Sołtysem... by the way... miły gość i jego partnerka także. Jednocześnie pragniemy zapewnić, że w promieniu parudziesięciu kilometrów od Was nie będziemy szukać Naszej Polany i nie będziemy Was nękać. :-). To tylko ta wstrętna ciekawość zawiodła nas pod Wasze włości i tylko jej należy się czepiać i ją oskarżać.
    Nie przyznajemy się natomiast ani do włamania ani tym bardziej do picia z czyjegokolwiek kubeczka. :-) Pytamy tylko na koniec czy o naszym podejrzeniu Waszej perełeczki możemy wspomnieć na naszym blogu?
    z najserdeczniejszymi pozdrowieniami
    Nasza Polana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ładnie, to nawet my z własnym sołtysem słowa nigdy nie zamieniliśmy...

      Jasne, że możecie wspomnieć, będzie nam bardzo miło, a następnym razem zapraszamy do podejrzenia kawy/herbaty na naszych mirskich lub gryfowskich włościach!

      Usuń
  7. Dziękujemy za zaproszenie, jeszcze raz przepraszamy za wtargnięcie na property bez uprzedzenia. Jak nasze losy jeszcze kiedyś powędrują w Wasze rejony to się zgadamy. Powodzenia dla Was bo kciuki trzymamy mocno. ps. Sołtys wart poznania, śmieszny ma dom, choć mało praktyczny jak sam przyznał. Żona prosto z Kaliforni. :-) no nie tak prosto bo od 27 lat w Polsce :-) Warto usłyszeć jak wymawia nazwę miejscowości KWIATONOWICE :-)

    OdpowiedzUsuń