Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

środa, 24 marca 2010

Trzeci dom?!

Po obejrzeniu kolejnych odcinków "Wielkich projektów", kilku dyskusjach i nagłych przypływach rozsądku, nasza wiara w kontrolowanie budowy na odległość słabnie, żeby nie rzec - zamiera.
Wygląda na to, że zamieszkamy w Leśnej. Czemu by nie. Skoczy się do notariusza, popłaci podatki, pracę jakąś znajdzie, a jak środki na budowę się wyczerpią, sprzedamy mieszkanie i przeniesiemy się w oko cyklonu. Może wówczas pierwszy etap inwestycji* pod wszystko mówiącym tytułem "Zmiana sposobu użytkowania budynku mieszkalno- gospodarczego w ramach siedliska rolnego na mieszkanie + pokoje gościnne w Kłopotnicy k/Mirska”, czyli nasze gniazdko, będzie zakończony.

______________________________
*Rozkłada nas na łopatki obcy nam ideowo tytuł "inwestorów". Został stworzony chyba w celach manipulacyjnych, by podnosić na duchu ludzi wydających masę kasy na kupę gruzu i drewna. Ach, to lobby budowlane!

P.s.Kredens znalazł nowy dom. Dziękujemy Ci, E.!

4 komentarze:

  1. U mnie chleb był zawsze w "szufladzie" po prawej stronie. Nawet jak go nie było, to zapach siedział w kącie... Niech służy dobrze nowym ludziom. A Wam "inwestorzy" - powodzenia :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem ile dojeżdzacie do swojego domku...ja robie 360km prawie co weekend....jak tylko wyremontuje w chacie chociaż jedną izbę przeniosę tam się na stałe...a na razie korzystam z uprzejmości sąsiadów...da się to jakoś kontrolować. W myśl mojego byłego szefa....jakoś to będzie! Nie załamujcie rąk...uda się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymamy kciuki za Wasza remont! My od jakieś czasu mieszkamy w warunkach remontowych - da się żyć, chociaż z niecierpliwością wyglądamy końca robót, a to jeszcze potrwa...

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Twoja wytrwałość.Tego trzeba jak najwięcej.Znam to doskonale.Zmagamy się z remontem naszej chaty już od września.Ale my już mieszkamy , bo niektóre prace skończyliśmy przed zimą.Ale to tylko dzięki pracowitości mojej połówki.Inaczej nic by z tego nie było.Ale podwórko i budynek gospodarczy wymagają jeszcze wielu prac.A z finansami dość krucho, choć każdy wolny grosz pakujemy w chatę.Nie pamiętam kiedy byłam na prawdziwych zakupach ( nie liczę marketów budowlanych).Ale chyba już się z tym pogodziłam.Trzymam kciuki bardzo mocno.WSZYSTKO SIĘ UDA.Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń