Po obejrzeniu kolejnych odcinków "Wielkich projektów", kilku dyskusjach i nagłych przypływach rozsądku, nasza wiara w kontrolowanie budowy na odległość słabnie, żeby nie rzec - zamiera.
Wygląda na to, że zamieszkamy w Leśnej. Czemu by nie. Skoczy się do notariusza, popłaci podatki, pracę jakąś znajdzie, a jak środki na budowę się wyczerpią, sprzedamy mieszkanie i przeniesiemy się w oko cyklonu. Może wówczas pierwszy etap inwestycji* pod wszystko mówiącym tytułem "Zmiana sposobu użytkowania budynku mieszkalno- gospodarczego w ramach siedliska rolnego na mieszkanie + pokoje gościnne w Kłopotnicy k/Mirska”, czyli nasze gniazdko, będzie zakończony.
______________________________
*Rozkłada nas na łopatki obcy nam ideowo tytuł "inwestorów". Został stworzony chyba w celach manipulacyjnych, by podnosić na duchu ludzi wydających masę kasy na kupę gruzu i drewna. Ach, to lobby budowlane!
P.s.Kredens znalazł nowy dom. Dziękujemy Ci, E.!
U mnie chleb był zawsze w "szufladzie" po prawej stronie. Nawet jak go nie było, to zapach siedział w kącie... Niech służy dobrze nowym ludziom. A Wam "inwestorzy" - powodzenia :-).
OdpowiedzUsuńNie wiem ile dojeżdzacie do swojego domku...ja robie 360km prawie co weekend....jak tylko wyremontuje w chacie chociaż jedną izbę przeniosę tam się na stałe...a na razie korzystam z uprzejmości sąsiadów...da się to jakoś kontrolować. W myśl mojego byłego szefa....jakoś to będzie! Nie załamujcie rąk...uda się!
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za Wasza remont! My od jakieś czasu mieszkamy w warunkach remontowych - da się żyć, chociaż z niecierpliwością wyglądamy końca robót, a to jeszcze potrwa...
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoja wytrwałość.Tego trzeba jak najwięcej.Znam to doskonale.Zmagamy się z remontem naszej chaty już od września.Ale my już mieszkamy , bo niektóre prace skończyliśmy przed zimą.Ale to tylko dzięki pracowitości mojej połówki.Inaczej nic by z tego nie było.Ale podwórko i budynek gospodarczy wymagają jeszcze wielu prac.A z finansami dość krucho, choć każdy wolny grosz pakujemy w chatę.Nie pamiętam kiedy byłam na prawdziwych zakupach ( nie liczę marketów budowlanych).Ale chyba już się z tym pogodziłam.Trzymam kciuki bardzo mocno.WSZYSTKO SIĘ UDA.Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń