Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 30 marca 2010

To nie jest takie proste i nie wesołe, czyli program użytkowy obiektu.

Trudno uwolnić się od szlagierów z lat dziecinnych. Jedna ze zwrotek niewybrednego songu o dwóch harcerzach małych pasuje niemal idealnie (poza elementem nikotynistycznym) do wyzwania, które przed nami stanęło. Stanęło w piątek i stoi jak wryte.

To nie jest takie proste nie nie wesołe
palić papierosy daleko od szosy
param pam pam, zabawa nie jest zła.


Musimy napisać plan użytkowy obiektu. Czysta przyjemność. Efekt iście katastroficzny. Oto jak rodzi się w bólach zgrabny dokumencik, zwięzła podkładka pod projekt, uładzony plan na życie, stonowana i pełna dystansu informacja dla architekta:

"Nasze mieszkanie.

Marzymy o ogrzewaniu kominkowym. Połowa z nas żyje w przekonaniu, że uratuje nas to przed zamarznięciem, kiedy zawiedzie elektryczność. Kominkiem chcielibyśmy móc ogrzać nasze mieszkanie.
Wolelibyśmy mieć jeden komin, w dodatku ten, który już stoi, ale jeśli dwa byłyby z jakichś względów praktyczniejsze, przyjmiemy pod swój dach dwa.
Zależy nam na zachowaniu maksymalnie wielu elementów oryginalnych (niekoniecznie ze względów ekonomicznych, chodzi raczej o chęć zachowania charakteru domu i względy ekologiczne (dosłownie rzecz ujmując: recykling). Nie mamy jednak obiekcji co do przenoszenia istniejących elementów w inne miejsca (chodzi głównie o stolarkę drzwiową, zewnętrzne parapety okienne na piętrze, wykorzystanie legarów oddzielających piętra części mieszkalnej na przykład od budowy antresol).
Jesteśmy fanami wszelkich odnawialnych źródeł energii, nie wzgardzimy kolektorem do podgrzania wody.
Pośród wszystkich pomysłów na rozwiązanie problemu niskich kondygnacji w części mieszkalnej najbardziej podobały nam się antresole.



W zasadzie nie mamy nic przeciwko wysokim nawet na cztery metry pomieszczeniom, o ile gdzieś w kącie czaiłaby się antresola, przełamująca wrażenie mieszkania w kominie. Całe dotychczasowe życie spędziliśmy w klasycznych mieszkankach z wielkiej płyty, bardzo chętnie uwolnimy się od mieszkania tuż pod sufitem, nawet, jeżeli oznaczać by to miało ekscentryczność czy dziwaczność wysokich pomieszczeń. Poza tym okna na dwóch poziomach w jednym pomieszczeniu – super.
Nie upieramy się co do lokalizacji kuchni.
Cenimy sobie ład i prostotę, jasne, być może nawet oczywiste kolory w pomieszczeniach mają stanowić tło dla niezwykłych detali mebli. Zależy nam też na eksponowaniu legarów i elementów więźby. Chętnie odsłonimy ceglany bądź kamienny mur.

Pomieszczenia dla gości.



Wyobrażamy sobie, że pokoje gościnne mieścić się będą nad naszym mieszkaniem. Chcielibyśmy móc udostępnić 16 miejsc noclegowych. Myśleliśmy o czterech pokojach, które mogłyby pomieścić do czterech łóżek. Każdy pokój powinien mieć łazienkę. Dwie łazienki mogą byś niewielkie, jednak dwa pozostałe pokoje gościnne mają być dostępne dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich, dlatego też łazienki muszą być odpowiednio większe. Chcemy też , żeby to miejsce było wygodne dla rodzin z dziećmi, nawet takimi bardzo małymi. Doskonale byłoby, gdyby okna dachowe umożliwiały podziwianie okolicy, a nie tylko nieboskłonu.
Ze względu na osoby poruszające się na wózkach oprócz schodów niezbędna będzie winda. Mamy na myśli prosty „podnośnik platformowy” a nie platformę czy krzesełko schodowe.
Dlatego też w części dla gości chcemy uniknąć wszelkich barier mogących utrudniać poruszanie się wózkowcom. Ma to też znaczenie perspektywiczne, jeżeli kiedyś ktoś z rodziny potrzebował będzie opieki, chcemy mieć możliwość udostępnienia mu oddzielnej przestrzeni, by jak najdłużej mógł być niezależny od nas.
Skoro wśród naszych gości chętnie widzielibyśmy osoby z dziećmi, istotny wydaje się być komfort akustyczny przeznaczonych dla nich pomieszczeń, dosadniej rzecz ujmując, chodzi o to, żeby nikt nie zakłócał snu co wrażliwszych pociech, ale także żeby dziecięcy płacz nie stawiał o czwartej nad ranem wszystkich gości na nogi.
W stodole znajdować miałaby się kuchnia z jadalnią dla gości, mieszczącą kilka oddzielnie stojących stolików. Powinna znajdować się tu też toaleta (dostępna dla wózkowców) Drugi poziom zawierałby dwa pomieszczenia – jedno przeznaczone na salkę zabaw dla dzieci, drugie powinno mieć dostęp do wody , będzie tam pracownia ceramiczna, miejsce , żeby ustawić kilka sztalug. Dobrze byłoby, gdyby to pomieszczenie miało duże okna. Jesteśmy otwarci na szklane tafle zastępujące fragment ściany. Jednocześnie trzeba by tam zmieścić malutki pokoik z dostępem do wody na ciemnię fotograficzną. Wystarczy pomieszczenie 2x2m.
Pokój zabaw dla dzieci powinien być w takim miejscu, żeby tupanie, skakanie i inne dzikie zabawy nie wpływały zasadniczo na komfort spożywania posiłków przez gości…wygląda na to, że musi być po prostu na parterze, pod kuchnią. Co do gabarytów kuchni dla gości – chcemy, żeby mogła ona pełnić tez funkcję sali nadającej się na urządzenie zabawy sylwestrowej, czy też wieczoru autorskiego. Wyobrażamy sobie, że uda nam się stworzyć prywatny dom kultury po prostu, miejsce, w którym organizować będzie można plenery…Malownicza okolica nie pozwala nam pominąć tej możliwości wykorzystania domu.
Chodzi nam o coś rustykalnego, nie mamy jednak na myśli odtwarzania skansen. Chodzi o swobodną wariację na temat materiałów z których zbudowany jest dom.Dyskretne nawiązanie do tradycji.
Dach ocieplany nakrokwiowo. Jesteśmy zagorzałymi wrogami szaf typu „komandor” i kuchni pod zabudowę."

O czymś zapomnieliśmy?

2 komentarze: