Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 27 lutego 2014

Po drodze.

Tutaj jest jakoś tak, że wszędzie ma się po drodze.

Niby się jedzie kwiatki obejrzeć

i położyć ostateczny kres Stercie,



a tymczasem, zupełnie przypadkiem oczywiście, ląduje się przy stole w sąsiedniej wsi.

8 komentarzy:

  1. Fajnie macie. Tam rzeczywiście wszędzie blisko. I wszędzie znajome stodoły. Zazdroszczę trochę. Mam nadzieję posiedzieć na tej ławeczce pod nr 14 za tydzień. Oby tylko deszcz nie padał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy nadzieję, że posiedzisz, zanim sztachety się rozłożą.

      Usuń
    2. My też mamy taką nadzieję ;)

      Usuń
  2. Kwiaty cudne, u nas jeszcze za zimno, ale czekamy...
    Też chciałabym mieć w okolicy taką społeczność. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta społeczność...szkodzi na wątrobę!
      ;)

      Usuń
    2. Na wątrobę?! Toż to kalumnie jakoweś. Tylko ku zdrowotności było ;)

      Usuń
  3. widzę że Izery górą.....

    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Haczyk na kleszcze zamówiony. Tak, że jest pretekst do następnej wizyty... już niezupełnie przypadkowej ;)

    OdpowiedzUsuń