Są widoki, które zawdzięcza się popsutym samochodom. I spotkania, które zawdzięcza się niemożliwości dojechania tam, gdzie się miało być. Pół tygodnia w telegraficznym skrócie: czeskie kino, przemyt inwentarza i poznanie (dzięki Inkwi i Padre) M., z Kłopotnicy(!), który jeszcze nie wie, że my to my, czyli, że poznał sąsiadów spod ósemki:)
Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.
Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.
niedziela, 9 lutego 2014
Nie ma tego złego (po raz niewiadomoktóry).
Są widoki, które zawdzięcza się popsutym samochodom. I spotkania, które zawdzięcza się niemożliwości dojechania tam, gdzie się miało być. Pół tygodnia w telegraficznym skrócie: czeskie kino, przemyt inwentarza i poznanie (dzięki Inkwi i Padre) M., z Kłopotnicy(!), który jeszcze nie wie, że my to my, czyli, że poznał sąsiadów spod ósemki:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz