Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom. Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.
czwartek, 27 lutego 2014
Po drodze.
Tutaj jest jakoś tak, że wszędzie ma się po drodze.
Niby się jedzie kwiatki obejrzeć
i położyć ostateczny kres Stercie,
a tymczasem, zupełnie przypadkiem oczywiście, ląduje się przy stole w sąsiedniej wsi.
Fajnie macie. Tam rzeczywiście wszędzie blisko. I wszędzie znajome stodoły. Zazdroszczę trochę. Mam nadzieję posiedzieć na tej ławeczce pod nr 14 za tydzień. Oby tylko deszcz nie padał.
Fajnie macie. Tam rzeczywiście wszędzie blisko. I wszędzie znajome stodoły. Zazdroszczę trochę. Mam nadzieję posiedzieć na tej ławeczce pod nr 14 za tydzień. Oby tylko deszcz nie padał.
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że posiedzisz, zanim sztachety się rozłożą.
UsuńMy też mamy taką nadzieję ;)
UsuńKwiaty cudne, u nas jeszcze za zimno, ale czekamy...
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym mieć w okolicy taką społeczność. ;-)
Ta społeczność...szkodzi na wątrobę!
Usuń;)
Na wątrobę?! Toż to kalumnie jakoweś. Tylko ku zdrowotności było ;)
Usuńwidzę że Izery górą.....
OdpowiedzUsuńhttp://leptir-visanna6.blogspot.com/
Haczyk na kleszcze zamówiony. Tak, że jest pretekst do następnej wizyty... już niezupełnie przypadkowej ;)
OdpowiedzUsuń