Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

środa, 27 lipca 2011

Po imprezie

Nie wytrzymaliśmy i w sobotę wieczorem wróciliśmy do naszych małoojczyźnianych klimatów z (odległych o cztery godziny jazdy samochodem z nieukontentowanym dwulatkiem) Dusznik.



Zupełnie inaczej, niż mogłoby wynikać ze zdjęcia, było na tegorocznej Gali, choć uwieczniony wyżej moment przypada na jej apogeum.


Impreza - zupełnie dobra.
Promocja imprezy - warta jedynie przemilczenia.


Poza tym, coraz bardziej przyzwyczajeni do - nazwijmy rzecz po imieniu - faktu, że pomieszkamy w Mirsku jeszcze kilka lat, rozgromiliśmy paździerze w naszym, coraz mniej tymczasowym, mieszkanku. Przemknęły nam przez myśl wysokie loty gabarytów z kwietnia zeszłego roku.

A w sprawie remontu? Tak jakby czekamy na projekt. Mamy czas.

2 komentarze:

  1. Dobrze, że nie należy sądzić po pozorach...
    Powodzenia w czekaniu ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najwyraźniej "wsiąkacie" już w miejsce :) To jest taki miły proces, ja ostatni oz zadowoleniem stwierdziłam, że "nam" rynek ładnie wyremontowali, a przecież jeszcze nawet tam nie mieszkam :)))

    OdpowiedzUsuń