Bylibyśmy szczerze zmartwieni, gdyby pewne objawy chorowania na stary dom dotyczyły wyłącznie nas. Okazuje się, że nie my jedni przeglądamy ogłoszenia o nieruchomościach, serce mocniej nam bije na widok (prawie) każdej ruiny, a najchętniej wyremontowalibyśmy je wszystkie.
Wczorajsza wizyta jednak ugruntowała w nas przekonanie, że jesteśmy w normie.
Otóż pewni ludzie, mający na karku zupełnie nieprzeciętną ruinę, przybyli nam z odsieczą! Ostatecznie chodziło chyba o dostęp do naszego mirskiego prysznica...niemniej jednak nie pogardziliśmy pomocą.
Ogromne postępy zwieńczyły kolejne oględziny domu.
Daliśmy się przekonać - albo ktoś przytargał i użył do budowy naszego domu idealnie pasującą belkę nie-wiadomo-skąd, czyli z jakiegoś innego domu. Albo nr 8 był przysłupowy. Cóż, w obliczu dowodów wersja druga wydaje się dość prawdopodobna.
Po chwili refleksji postanowiliśmy, że numer 8 pozostanie "zwykłym" szachulcem. Nasza przebudowa wpisze się w targającą nim tradycję ciągłych zmian wizerunku.
Mamy nadzieję, że dowody będą mogły służyć nam jeszcze przez wiele lat i upamiętniać przeszłość Staruszka.
A jeżeli kiedyś zmienimy zdanie... :)
Do podjęcia decyzyj o zostawieniu gotowego przecież projektu w spokoju przekonało nas kilka czynników, szalę przeważyło jednak wyobrażenie o szczycie kiczu, czyli odtworzeniu konstrukcji przysłupowej tam, gdzie jednak mogło jej wcale nie być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz